
Polityka energetyczna rządu zbiera tragiczne żniwo, a nadchodzące jesień i zima będą najdroższe w historii. Premier Mateusz Morawiecki wystąpił z rozpaczliwym apelem, aby ludzie czym prędzej ocieplali swoje domy.
W imię „zielonej” polityki Polska od lat ogranicza wydobywanie węgla, którego złóż ma pod dostatkiem.
Efekt jest taki, że drastycznie drożeje prąd, drożeje gaz, co ma swoje przełożenie w rosnących kosztach życia. Prawdziwa skala podwyżek jednak dopiero przed nami. W nadchodzącym sezonie grzewczym za ciepło będziemy płacić horrendalne pieniądze. Ile dokładnie, tego jeszcze nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Pewne jest, że nadciąga masakra. Nie kryje tego nawet rząd warszawski, który między wierszami puszcza w eter mało uspokajający przekaz.
Przebywający z wizytą w Boronowie na Śląsku Morawiecki zwrócił się do Polaków, aby czym prędzej ocieplali swoje domy. Ubrał to oczywiście w ładne słowa, lecz wniosek jest prosty: tanio nie będzie.
By „ulżyć” w kosztach ocieplania domów, rząd rusza z kolejnym socjalnym programem, który Morawiecki nazwał „Czyste powietrze Plus”. Polega on na tym, że na termomodernizację domu i wymianę źródeł ciepła mają zrzucać się wszyscy Polacy w podatkach.
CZYTAJ TAKŻE: Zaczyna się. Pierwsze osiedle w Polsce bez ciepłej wody. Nie stać ich na węgiel
– Drodzy rodacy, postarajcie się ocieplić swoje domy jeszcze przed tym sezonem grzewczym – rozpaczliwie zaapelował Morawiecki.
Premier @MorawieckiM w #Boronów: Drodzy rodacy, postarajcie się ocieplić swoje domy jeszcze przed tym sezonem grzewczym. #CzystePowietrze
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) July 13, 2022
Morawiecki stwierdził, że nowa odsłona programu pozwoli zaliczkować inwestycję przed jej fizycznym wykonaniem w wysokości do 50 proc. dostępnej dotacji. Dodał, że pozostała część dotacji ma być wypłacona w ciągu 30 dni od zakończenia remontu.
Premier przekonywał, że ocieplenie budynku, instalacja pompy ciepła, paneli fotowoltaicznych generuje oszczędności, które są bardzo zauważalne w budżecie domowym. Nie dodał, że jednorazowo trzeba wyłożyć sporą sumę pieniędzy, których wielu po prostu nie ma.
Glapiński popełnił szkolny błąd. Inflacja w czarnym scenariuszu to nawet 27 proc. pod koniec roku