Ziemkiewicz o Tusku: raz jest liberałem, a raz skrajnym socjalistą

Rafał Ziemkiewicz, Donald Tusk Źródło: YouTube, PAP, collage
Rafał Ziemkiewicz, Donald Tusk Źródło: YouTube, PAP, collage
REKLAMA

Rafał Ziemkiewicz był gościem w Telewizji Republice. Publicysta zauważył, że Donald Tusk jest niestały w poglądach – raz jest liberałem, a niedługo potem „skrajnym socjalistą”.

Rafał Ziemkiewicz komentował wystąpienia Donalda Tuska, w którym szef Platformy Obywatelskiej proponował wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy.

REKLAMA

– Jedyny sens, jaki można znaleźć w obecnym postępowaniu PO, jest taki, że oni przerazili się, że mogliby wygrać wybory i objąć władzę. Wojna, kryzys, Unia Europejska, cały ten chaos spadnie im na głowę. W związku z czym zaczęli robić wszystko, żeby mimo koniunktury politycznej, jaką im daje obecna sytuacja, mimo wszystko wybory przegrać – stwierdził Ziemkiewicz.

Według Ziemkiewicza ludzie nie kupią tak populistycznej propozycji. – Jest jakaś wypadkowa pomiędzy atrakcyjnością złożonej obietnicy a prawdopodobieństwem jej realizacji. Kiedy Wałęsa obiecywał 100 milionów na głowę, to jakoś mu to nie pomogło. Potem KPN obiecywał 300 milionów na głowę i nie wszedł do Sejmu – stwierdził publicysta.

– Jak się przekroczy próg obiecywania, to w pewnym momencie to jest już puszczane mimo uszu. Zwłaszcza kiedy mówimy o Donaldzie Tusku, który tą wajchą ciągle kręci w lewo, w prawo. Przykładowo raz klęka przed księdzem, raz nie klęka, raz jest liberałem, a teraz wpadł w fazę, że jest skrajnym socjalistą – dodał Ziemkiewicz.

Ziemkiewicz zauważa, że Tusk raz podaje się za liberała, raz za socjalistę, a w rzeczywistości stał się populistą.

– Myślę, że dawny Tusk z Kongresu Liberalno-Demokratycznego jakby coś takiego usłyszał, to by wybuchł i zacząłby dowodzić jakie to bzdury. A teraz plecie takie androny, a Gazeta Wyborcza się cieszy: wreszcie Tusk nauczył się być populistą. Teraz jak naobiecuje tej ciemnocie, to ona to kupi i na nas zagłosuje – powiedział Rafał Ziemkiewicz.

Tusk ciepło o Dudzie. Twierdzi, że dogadają się po wyborach

REKLAMA