
Francuskie media przypominają, że to „Niemcy są silnie uzależnione od gazu z Rosji, w szczególności gazociągiem Nord Stream”. Paryż w sprawie 15% redukcji zużycia gazu w krajach UE i postulatu „solidarności gazowej” deklaruje: „nie chcemy wprowadzać jednolitych celów, które nie byłyby dostosowane do realiów wszystkich krajów”.
Francja w poniedziałek 25 lipca sprzeciwiła się jednolitemu poziomowi redukcji zużycia gazu w Europie, co proponowała KE. Paryż jednak nie odcina się od pomocy dla Berlina. Wyjaśnia tylko, że 15% redukcja zużycia „nie miałyby wpływu na naszą zdolność do eksportu gazu do naszych sąsiadów”.
Taką deklarację złożyła minister ds. energetyki Agnès Pannier-Runacher. Stwierdziła, że Francja zabiega o porozumienie, „które zawiera zasadę skoordynowanej redukcji zużycia gazu, ale jednocześnie uwzględnia specyfikę każdego państwa członkowskiego, a w szczególności możliwości eksportu gazu”.
Minister dodała, że Paryż nie obawia się braku gazu i w przeciwieństwie do Niemiec jest mało zależna od Rosji. Będzie mogła „eksportować gaz do potrzebujących sąsiadów, ale ta zdolność eksportu jest ograniczona przez wielkość istniejących gazociągów”. Rząd francuski uważa, że fizycznie nie będzie w stanie tego dokonać.
Pomysłowi UE sprzeciwiły się wcześniej m.in. Hiszpania, Grecja, Portugalia, a plan nie znalazł uznania także w Polsce. Francja „nalega na imperatyw solidarności z Niemcami”, ale jak się okazuje „swojego gazu” nie im nie odda, powołując się na obiektywne możliwości.
Zaznacza, że dobrowolne zmniejszenie zużycia gazu, aby pomóc Niemcom, będzie miało sens tylko wtedy, gdy ten gaz będzie można faktycznie eksportować. Jednak zdolności połączeń międzysystemowych między Francją a Niemcami ,według francuskiej minister, „są fizycznie i technicznie ograniczone”. Francja dałaby, ale nie ma jak. I tyle w temacie ładnego odmawiania, czyli „Francji-elegancji”…
Źródło: AFP