Dlaczego PiS-owski projekt korzysta z pomocy TVN? Sojusz ponad podziałami

Piotr Gliński.
Piotr Gliński/fot. PAP
REKLAMA

Jak się okazuje, PiS-owski projekt ustawy o artystach zawodowych może liczyć na wsparcie opozycji i TVN.

PiS-owski projekt ustawy o artystach zawodowych, który przewiduje m.in. wprowadzenie tzw. opłaty reprograficznej, wraca do łask. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie odpuszcza i chce przeforsować swój pomysł do końca tego roku. W skrócie chodzi o to, aby nałożyć nowy podatek, którego nie nazywa się podatkiem, na nowoczesne urządzenia elektroniczne. W jakim celu? Aby zdobyć środki na dopłaty do ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych artystów. Zdaniem resortu kultury przychody z tego tytułu wyniosą aż 565 mln zł rocznie, a 49 proc. zebranych środków wspomoże specjalny fundusz dla twórców. Czyli do tego interesu dopłacimy wszyscy.

REKLAMA

Rozwiązanie jest archaiczne i nie pasuje do współczesnego modelu dystrybucji mediów, czyli chociażby streamingu czy aplikacji na smartfony. Opłata reprograficzna, która narodziła się w latach 60. XX w Niemczech, miała zrekompensować straty wynikające np. z skopiowania utworów na płyty. Obecnie odeszliśmy już od fizycznych nośników na rzecz Internetu, więc nie żyjemy w świecie analogowym. Krótko mówiąc, cały mechanizm niczego tu nie rekompensuje, a po prostu stanowi usprawiedliwienie dla wyciągania kasy od podatników. Nic dziwnego, że lewicowo-liberalne środowisko artystyczne ochoczo wspiera ten projekt.

„Od co najmniej dekady trwa publiczna debata na temat sytuacji artystów i różnych rozwiązań systemowych. Pomimo zgłaszania ciekawych propozycji środowiska twórców, popierane przez władzę ciągle lobbują za jednym i tym samym – opłatą reprograficzną. Jednak, jeśli już chcemy bawić się w państwowe wspieranie kultury, to lepszy pomysł stanowi chociażby opłata audiowizualna, która obowiązuje m.in. w Finlandii. To powszechna, niewielka danina publiczna, która jest pobierana razem z PIT-em, a więc na pewno łatwiej i szybciej, niż gdyby opodatkowywać sprzęt elektroniczny. Przy zastosowaniu takiego mechanizmu pieniądze trafiające do budżetu państwa byłyby potem przeznaczane na fundusz wsparcia dla artystów. Oczywiście to wizja z kategorii »jeśli już«, bo najpierw warto zastanowić się nad tym, czy socjalistyczny interwencjonizm można w ogóle uznać za sensowny i uprawniony” – pisze Jakub Zgierski w artykule „Dlaczego PiS-owski projekt korzysta z pomocy TVN?”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

TVN popiera PiS-owski projekt?

Spoty reklamujące ustawę o artystach zawodowych są chętnie promowane w telewizji TVN. Czyżby opozycyjnej stacji w tej konkretnej sprawie nie przeszkadzał rodowód projektu? A co z samym prof. Piotrem Glińskim – nie ma przypadkiem nic przeciwko? Najwyraźniej nie, ale w sumie czemu tu się dziwić… Jak dobrze się przypatrzymy, to minister już wielokrotnie „zasłynął” z dotowania różnych polskich filmów, tyle że mocno o lewicowym wydźwięku. Chodzi oczywiście o wsparcie ze strony Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, czyli państwowej instytucji pod kierownictwem partii rządzącej.

„Jak się okazuje, spoty z kampanii promującej projekt ustawy o artystach zawodowych pojawiają się m.in. w telewizji TVN. Gdy wejdziemy na stronę artystazawodowy.pl, w stopce znajdziemy odesłanie do inicjatywy »Ogólnopolska Konferencja Kultury«. Ta z kolei – jak czytamy – w sekcji »organizator« wyszczególnia tylko jedną instytucję. Jest nią Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Czy zatem dobrze rozumiem, że resort kultury, w sposób pośredni, bo rękoma jakiejś organizacji, płaci telewizji TVN za reklamowanie spotów agitujących za rządowym projektem?” – zastanawia się Jakub Zgierski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Dlaczego państwowy Polski Instytut Sztuki Filmowej sfinansował lewacki film?

 

REKLAMA