Chleb po 15 zł?! PRZERAŻAJĄCY scenariusz dla Polaków

Chleb - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixnio
REKLAMA

Piekarze obawiają się rosnących rachunków za gaz. Część zakładów może tego nawet nie przetrwać. Galopujący wzrost kosztów przekładać się będzie na pracowników i konsumentów. Rozważane są cięcia zatrudnienia. Od stycznia za bochenek chleba możemy zapłacić nawet 15 zł.

Piekarze przewidują, że rachunki za gaz od stycznia mogą wzrosnąć nawet o 400 proc. Taki przypadek, jak opisuje RMF24, ma miejsce w piekarni GS w Rykach na Lubelszczyźnie. Właściciel zastanawia się, jak w takiej sytuacji ma funkcjonować jego firma.

REKLAMA

Według piekarzy nie można zatem wykluczyć, że za chleb zapłacimy nawet 15 zł. – Wynika to głównie z nowych umów na dostawy gazu – wyjaśnił prezes piekarni GS Ryki Waldemar Bryzek.

– Jeśli płaciłem do tej pory sześć, siedem tysięcy, to teraz będę płacił nawet 28 tys. Jeżeli pomnożyć to przez 12 miesięcy, to daje kupę pieniędzy – dodał.

Większe koszty poniosą jednak nie tylko producenci chleba. W podobnym położeniu znajdują się bowiem także cukiernie czy bary mleczne. Jak podkreślił właściciel Akademii Wypieków Andrzej Piętka, rosną nie tylko koszty gazu czy prądu, lecz także paliwo oraz koszty zatrudnienia.

Piekarze domagają się wpisania na listę podmiotów wrażliwych w ustawie „zamrażającej” ceny gazu na kolejny rok. W nadchodzącym tygodniu przepisy te będą procedowane w Senacie.

„Remedium” rządu warszawskiego

Przypomnijmy, że w połowie listopada „Dziennik Gazeta Prawna” szacował, że „rozwiązania osłonowe dla odbiorców gazu”, które stworzył rząd warszawski, mogą kosztować nawet 30 mld zł – lub więcej.

Gazeta wskazywała wówczas, że jeszcze kilka dni wcześniej pewne było objęcie osłoną gospodarstw domowych. W grę wchodzić mieli też tzw. odbiorcy wrażliwi, czyli np. szpitale czy szkoły. Wątpliwości dotyczyły małych i średnich firm. – Oni nie mają aż takiego znaczenia, jeśli chodzi o udział w zużyciu gazu – mówił cytowany przez gazetę anonimowy informator z rządu warszawskiego.

Tak rząd chce „rozwiązać” problem cen gazu. „Opłata od ponadnormatywnych zysków”

Jeden z rozmówców dziennika zwrócił uwagę, że w rządzie ścierają się rozbieżne postulaty w kwestii kręgu beneficjentów. Resort klimatu chciałby jak najszerszego rozwiązania, ale worek z pieniędzmi trzymają Ministerstwo Finansów i kancelaria premiera – relacjonowała gazeta.

„DGP” ustalił, że podobnie jak w przypadku rozwiązań dotyczących prądu oraz – działających w tym roku – gazu, ustawa ma utrzymać ceny maksymalne. „Firmy, składając do URE wnioski taryfowe czy przedstawiając oferty, nie mogłyby zaproponować wyższych. W zamian będą mogły otrzymać rekompensaty” – napisał dziennik. Jeden z rozmówców gazety zaznaczył, że „bez interwencji rządu gaz zdrożałby trzykrotnie”. – Dlatego będziemy reagować i nie będzie takich wzrostów dla odbiorcy końcowego – twierdził.

„DGP” zauważa, że za gaz i tak będzie pewnie trzeba zapłacić więcej, gdyż tylko do końca roku obowiązuje tarcza antyinflacyjna przewidująca zerową stawkę VAT na gaz, a mimo osłon i tak jest on w tym roku droższy na rachunkach dla gospodarstw domowych niż w 2021 r.

– To oczywiście miliardy złotych, ale trudno wskazać konkretną kwotę, bo mamy fluktuację na rynku cen gazu. Według aktualnych notowań koszty mogłyby się okazać wręcz śmiesznie niskie. Poza tym system może przewidywać, że część ciężaru wezmą na siebie firmy, które są beneficjentem tej sytuacji i mają wysokie marże – mówił wówczas o szacunkowych kosztach ustawy informator z rządu.

Rząd kłamie ws. podatku VAT. Biuro Komisji Europejskiej potwierdza to, co ujawnił Krzysztof Bosak

REKLAMA