Nagle otrzeźwieli? „Metoda na transa” ma być zweryfikowana. Gwałciciele nie będą trafiać do cel dla kobiet?

Nawet "postępacy" zaczynają zauważać do czego może prowadzić pozwolenie na "metodę na transa". Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

Rząd Szkocji ogłosił w niedzielę pilny przegląd wytycznych w sprawie miejsc osadzania transseksualnych więźniów. Wstrzymano do tego czasu wszelkie ich przenosiny do kobiecych oddziałów więzień.

Przegląd jest efektem dwóch głośnych przypadków przeniesienia transseksualnych więźniów z historią przemocy seksualnej wobec kobiet do cel dla kobiet. Pierwszy dotyczy 31-letniej Isli Bryson, uznanej we wtorek za winną dwóch gwałtów na kobietach, których dokonała jeszcze jako Adam Graham w 2016 i 2019 r. Bryson/Graham trafił do kobiecego więzienia, mimo że proces zmiany płci rozpoczął już po aresztowaniu, jeszcze go nie zakończył, a twierdzenia o jego odczuwanej od dawna transseksualności podważa jego żona. Ostatecznie, po fali oburzenia, w czwartek Bryson/Graham został przeniesiony do męskiego więzienia.

REKLAMA

Gwałciciel zmienił płeć i chciał trafić do kobiecego więzienia. Jest decyzja w głośnej sprawie

W sobotę dziennik „Daily Record” ujawnił, że szkocka służba więzienna SPS niedawno zaaprobowała przeniesienie na kobiecy oddział 31-letniej Tiffany Scott, który jako Andrew Burns nękała 13-letnią dziewczynkę, a już w więzieniu dokonywała napaści na strażniczki.

Szkocki rząd przy okazji sprawy Bryson/Graham podkreślał, że SPS jest najbardziej kompetentny w kwestii tego, gdzie powinno się osadzać niebezpiecznych więźniów, w tym także tych transseksualnych. Ale, jak zwracały uwagę media, nie jest możliwe, by wytyczne, które nakazują, by więźniów umieszczać w celach zgodnie z deklarowaną przez nich tożsamością płciową, wydane zostały bez wiedzy i zgody szkockiego rządu.

Zapowiadając pilny przegląd tych wytycznych, minister sprawiedliwości w szkockim rządzie Keith Brown podkreślił, że nie wpłynęła na nie w żaden sposób przyjęta w grudniu przez szkocki parlament – i zablokowana później przez rząd w Londynie – ustawa o uznaniu płci. Przewiduje ona, że do otrzymania certyfikatu o prawnej zmianie płci nie będą potrzebne żadne badania medyczne, lecz wystarczy do tego deklaracja zainteresowanej osoby.

To samo w czwartek mówiła szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon. Formalnie i ona, i Brown mają rację, bo ustawa nie obowiązuje, więc ani Graham/Bryson, ani Burns/Scott z uproszczonej procedury jeszcze nie korzystali. Przeciwnicy ustawy w czasie debaty nad nią ostrzegali jednak właśnie m.in. przed takimi sytuacjami – że niektórzy więźniowie skazani za przestępstwa seksualne wobec kobiet będą wykorzystywać uproszczoną procedurę do tego, by wystąpować o uznanie ich prawnej zmiany płci i trafiać do cel dla kobiet, a to stwarza zagrożenie dla innych więźniarek.

Był właścicielem tęczowego klubu. Teraz UJAWNIA prawdę. „Gdy krzywdzone są dzieci, to już trudno milczeć”

REKLAMA