
Morderstwa, strzelaniny, popalenia, ataki na policjantów – jeszcze kilkanaście lat temu Szwedzi oglądali takie rzeczy głównie w filmach. Teraz stały się codziennością, która przestaje kogokolwiek dziwić. Kraj słynący z wyjątkowo hojnej polityki socjalnej zamienia się w państwo bezprawia, gdzie władze sprawują imigranckie gangi.
Wielu lewicowych publicystów i dziennikarzy próbuje czarować rzeczywistość, zaprzeczając, że sytuacja w Szwecji jest tak poważna, jak wynika z coraz częstszych relacji. Podpierają się mało wiarygodnym lub nawet zakłamanymi statystykami.
Tymczasem w kraju rośnie liczba gwałtów, strzelanin i zamachów bombowych. Tylko w ciągu ubiegłego tygodnia doszło do 40 incydentów z użyciem broni palnej.
Najczęściej sprawcami zbrodni są imigranci, którzy nie zintegrowali się ze szwedzkim społeczeństwem i tworzą drugie – alternatywne, z własnymi problemami, porachunkami, często odgrodzone od reszty Szwedów.
Skala problemu stała się tak duża, że mieszkańcy kraju zwyczajnie przestali zwracać uwagę na kolejne informacje o strzelaninach, czy atakach na policjantów. Znieczulica, nowa cecha charakterystyczna Szwedów nie dotknęła jednak ich sąsiadów. Norwegowie mówią o „szwedzkiej sytuacji”.
Termin odnosi się do spadku bezpieczeństwa, bezprawia i niepokoi społecznych. Duńczyk, były szef NATO i premier Anders Fogh Rasmussen stwierdził: Często używam Szwecji jako odstraszającego przykładu.
Mimo że Szwedzki rząd prowadzi aktualnie kampanię PR-ową, która ma ocieplić wizerunek kraju, to sama sytuacja wydaje się nie ulegać poprawie. Wskazują na to komunikaty wydane przez brytyjskie i kanadyjskie resorty spraw zagranicznych, które odradziły swoim obywatelom wyjazd do Szwecji.
Nad sprawą pochylili się również szwedzcy naukowcy, którzy wskazali, że w kraju doszło do znacznego wzrostu liczby przestępstw z użyciem broni. Problem dotyka przede wszystkim duże miasta, gdzie najchętniej osiedlają się przybyli do kraju uchodźcy.
Źródło: POLITICO/sverigesradio.se/portal.research.lu.se/thelocal.se