Polską rządzą antymikołaje

REKLAMA

W tym roku, jak zresztą już od trzech lat, Polską rządzą antymikołaje. Nie ma więc co czekać na prezenty. Bo antymikołaj niczego nie rozdaje, tylko zabiera. Zwiększa podatki i wydaje na swoje potrzeby, których istotną częścią jest ogłupianie ludzi czekających na prezenty poprzez tłumaczenie im, że wprawdzie na razie to im się tylko zabiera, ale w przyszłości pojawi się jakiś prawdziwy św. Mikołaj i on wreszcie coś da. A przynajmniej – jeśli będzie miał dobry humor i mniejsze potrzeby – nic nie zabierze.

Antymikołajem roku jest oczywiście minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, który ogłosił, że kolejne przełomowe osiągnięcie rządu PO-PSL, czyli wprowadzenie VAT na książki – a co za tym idzie, wzrost ich cen – spowoduje… wzrost czytelnictwa. Ten wybitny mąż stanu w ten sposób wymyślił zupełnie nowe prawo ekonomiczne, które wykłada się następująco: jeśli coś jest droższe, to ludzie więcej tego kupują. Moim zdaniem to co najmniej drugi przewrót kopernikański, swoiste ekonomiczne perpetuum mobile. Ta magiczna formuła powinna nosić nazwę prawa Zdrojewskiego, a od momentu jego ogłoszenia wszyscy właściciele sklepów powinni podnieść ceny co najmniej dwa razy, by sprzedaż od razu ruszyła z kopyta i wszyscy byli zadowoleni. I natychmiast zrezygnować z wszelkich przecen, bonifikat i rabatów – bo te tylko a contrario sprzedaż zmniejszają.

REKLAMA

Żarty żartami, ale trzeba będzie w końcu zebrać siły i pogonić tych wszystkich antymikołajów. Niech odjadą w końcu na biegun północny i ocieplają tam swoje stosunki z ich wzorem – Dziadkiem Mrozem!

REKLAMA