W styczniu jak zwykle pojawiło się kilka nowości i zmian, które jakoś tam dotkną Francuzów. Wzrosło najniższe wynagrodzenie (tzw. SMIC) – do 1430 euro i 22 centymów miesięcznie (przy 35-godzinnym tygodniu pracy). Najniższa stawka godzinowa wynosi obecnie nad Sekwaną 9,43 euro. Wzrosły też ceny biletów na transport publiczny – średnio o 2,4% (pojedynczy bilet na metro kosztuje w Paryżu 1,70 euro, 10 biletów, czyli „karnet” – 13,30 euro). Zasiłek socjalny (RSA) wzrósł do 483 euro na osobę samotną i do 724 euro dla rodziny bezdzietnej. Zwiększyła się akcyza na piwo, co przełoży się na wzrost ceny ćwierćlitrowej szklanki o około 5,5 eurocentyma. O 6 euro wzrosła opłata za abonament radiowo-telewizyjny (131 euro na rok). Gaz drożeje o 2,4%, elektryczność o 2,5%. Za to bezpłatne dla kobiet w wieku od 15 do 18 lat będą pigułki wczesnoporonne…
Jak zwykle przy okazji Nowego Roku, także we Francji media bawiły się w witanie pierwszego obywatela narodzonego tuż po północy. Jakimś dziwnym trafem tegoroczny noworodek wychodzi naprzeciw polityce rządzących socjalistów i już w inkubatorze prezentuje swoją „polityczną poprawność”… Pierwszym nowym Francuzem 2013 roku został Sacha (czyt. Sasza), który ma… dwie mamusie. Są to panie Maude i Delfina, żyjące w konkubinacie (PACS) od 2010 roku i z niecierpliwością czekające na możliwość zawarcia „ślubu” w merostwie. Inseminacji mamy dokonano w klinice w Brukseli (co też ma zapewne wymiar symbolu), a szczęśliwy połóg odbył się już we francuskim szpitalu w Moulins (departament Alliers).
I jak tu nie powtórzyć: „słuszną linię ma nasza partia”…