Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała w sobotę w Kuehlungsborn, że jest zdecydowanie przeciwna rozpisaniu przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Było to jej pierwsze publiczne wystąpienie od czasu fiaska rozmów o koalicji między CDU/CSU a FDP i Zielonymi. Przyspieszonych wyborów domaga się jednak blisko połowa Niemców.
Tymczasem wewnątrz dwóch największych niemieckich partii narasta bunt młodzieżówek. Kryzysowi nad Renem z niepokojem przyglądają się Francuzi.
Obawiają się, iż uniemożliwi on Francji i Niemcom przewodzenie Europie.
– Nie uważam za słuszne, by w sytuacji, gdy nie wiemy, co począć z wynikiem (wyborów), ponownie wzywać ludzi do głosowania – powiedziała Merkel na zjeździe regionalnej organizacji CDU z Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
Szefowa CDU podkreśliła, że politycy otrzymali od wyborców mandat do utworzenia rządu.
– Europie potrzebne są silne Niemcy, dlatego pożądane byłoby szybkie utworzenie rządu – mówiła.
Zapewniła, że jej rząd sprawujący komisarycznie obowiązki jest „w pełni zdolny do działania”.
– Żałuję, że Jamajka (koalicja chadeków z FDP i Zielonymi) nie doszła do skutku, lecz obecnie musimy patrzeć do przodu – powiedziała Merkel. Zaznaczyła, że w minionych czterech latach dobrze się jej współpracowało z SPD.
Podczas zjazdu w Kuehlungsborn doszło do zgrzytu. Jeden z delegatów, Wolfgang Grieger, wezwał Merkel do ustąpienia.
– 12 lat polityki energetycznej to farsa. Polityka obronna fatalna – mówił, krytykując politykę rządu.
– Dziś nadszedł dzień, by powiedzieć: cesarz jest nagi – kontynuował Grieger, zarzucając Merkel „brak patriotyzmu i żądzę władzy”.
CZYTAJ DALEJ: CHCĄ DYMISJI MERKEL ->