REKLAMA

Czarne owce

W poniedziałek 26 lutego Sąd Najwyższy ostatecznie (i prawomocnie) uchylił immunitet Roberta W. – sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Ta decyzja umożliwi pociągnięcie sędziego W. do odpowiedzialności karnej za przestępstwo kradzieży. Okoliczności sprawy bardzo szczegółowo opisała w specjalnym komunikacie Prokuratura Krajowa:

REKLAMA

„Obszerny materiał dowodowy zgromadzony w toku postępowania wskazuje, że 4 lutego 2017 roku w sklepie Media Markt w Wałbrzychu sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wspólnie ze swoją żoną Ewą W. dokonali kradzieży dwóch głośników, dwóch pendriv-ów oraz kabla o łącznej wartości 2 tysięcy 175 złotych. Dwa dni później – 6 lutego 2017 roku – w sklepie Media Markt we Wrocławiu sędzia Robert W. dokonał kradzieży dwóch głośników, trzynastu pendriv-ów, dwóch kart Micro SD oraz słuchawek o łącznej wartości 2 tysięcy 444 złotych i 40 groszy (…). 6 lutego 2017 roku sędzia Robert W. udał się do sklepu Media Markt we Wrocławiu. Z uwagi na swoje zachowanie cały czas na kamerach monitoringu był on obserwowany przez pracowników ochrony. Obserwowali oni, jak sędzia wkłada do koszyka różnego rodzaju akcesoria i przy pomocy cążek i nożyka przełamuje ich zabezpieczenia przed kradzieżą. Puste opakowania sędzia odkładał na półki w dowolnym miejscu sklepu, a znajdujący się w nich wcześniej sprzęt wkładał do kieszeni swojego płaszcza. Pracownicy ochrony obserwowali, jak Robert W. porusza się po różnych działach sklepu i próbuje rozerwać opakowania szeregu urządzeń. W sytuacji, kiedy mu się to nie udawało, sędzia odkładał opakowania z urządzeniami na dowolne sklepowe półki znajdujące się także na innych działach niż te, z których je wziął. W pewnym momencie sędzia Robert W. podszedł do kas, wyjął z koszyka plastikową podstawkę i za nią zapłacił. Pracownicy ochrony podjęli decyzję o zatrzymaniu sędziego Roberta W. już za linią kas. Skradzione tego dnia akcesoria sędzia miał w kieszeni swojego płaszcza. Posiadał w niej również cążki i nożyk, które służyły do przełamywania zabezpieczeń i niszczenia opakowań. W chwili zatrzymania sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu tłumaczył pracownikom ochrony, że sprzęt, który posiadał w kieszeni płaszcza, jest jego własnością, został przez niego wcześniej zakupiony i wniesiony w kieszeni do sklepu. Pracownicy ochrony podjęli decyzję o wezwaniu Policji. Po jej przybyciu na miejsce zdarzenia sędzia Robert W. zaprzeczył, aby dokonał kradzieży i oświadczył, że znalezione przy nim rzeczy są jego własnością, jednak nie potrafił wskazać, gdzie i kiedy zostały przez niego zakupione”.
Sędziemu grozi do pięciu lat więzienia, jego żonie tyle samo.

We wrześniu 2017 roku do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu prokuratorowi Andrzejowi W., któremu postawiono zarzuty popełnienia przestępstw seksualnych wobec dwójki dzieci. Sąd wyłączył się od sprawy (ponoć kilku sędziów było znajomymi tego prokuratora) i sprawa trafiła do Piotrkowa Trybunalskiego. W Poznaniu trwa również proces Sebastiana Z. – prokuratora oskarżonego o przyjęcie 128 łapówek od osób, którym załatwiał pozytywne rozstrzygnięcia spraw – łagodne decyzje za łagodne przewinienia (np. za jazdę pod wpływem alkoholu). W listopadzie odsiadkę w więzieniu rozpoczął natomiast Janusz K. – głośny „sędzia z Kościerzyny”, skazany na cztery lata za to, że przyjmował pieniądze za korzystne rozstrzygnięcia spraw sądowych. O sędzim głośno było trzy razy: najpierw – gdy został oskarżony (dziennikarze odtworzyli nagrania rozmów, w trakcie których przyjmował łapówki); potem – gdy usłyszał wyrok skazujący i w końcu – gdy poszukiwano go listem gończym, by go osadzić za kratkami (w końcu zgłosił się sam do odbycia kary).

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA