
Szef Pentagonu Jim Mattis odwołał zaplanowany wyjazd – poinformował przedstawiciel administracji USA. Podobno zmienił plany ze względu na atak chemiczny w Syrii. Z kolei francuski prezydent Emmanuel Macron oświadczył, że Francja „w najbliższych dniach”, po dalszych konsultacjach z Wielką Brytanią i USA, ogłosi swą odpowiedź na domniemany atak chemiczny w Syrii. Nadal nie ma oficjalnych dowodów na to, że ataku dokonały wojska Asada.
Mattis miał się udać do Kalifornii i Nevady, o czym nie informowano wcześniej prasy, ponieważ w tej podróży nie mieli mu towarzyszyć dziennikarze – powiedział przedstawiciel administracji.
Wcześniej rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders poinformowała, że ze względu na koniecznośc podjęcia kroków w sprawie ataku w Syrii prezydent nie weźmie udziału w rozpoczynającym się w piątek Szczycie Ameryk w Limie.
„Prezydent pozostanie w USA, by nadzorować amerykańską odpowiedź wobec Syrii i obserwować rozwój sytuacji na świecie” – podano w oświadczeniu. Zamiast Trumpa w Szczycie Ameryk uczestniczyć będzie wiceprezydent USA Mike Pence.
Od sobotniego ataku, o który organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze, prezydent i sam Mattis powtarzają, że nie wykluczają riposty militarnej.
W poniedziałek Trump oświadczył, że USA odpowiedzą rozwiązaniem siłowym. Przed naradą z najwyższym dowództwem wojskowym USA powiedział dziennikarzom, że „Stany Zjednoczone mają przed sobą wiele opcji militarnych”, a on wybierze jedną z nich.
Nieznane nagranie sprzed wylotu Tupolewa do Smoleńska. Ujawnił je kontrwywiad [VIDEO]
W niedzielę SAMS oskarżyła syryjskie władze o przeprowadzony w sobotę wieczorem atak chemiczny na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie na wschód od Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia.
Prezydent Francji Emmanuel Macron Macron powiedział o czerwonych liniach zdefiniowanych przez Francję. „Te czerwone linie, które podzielają inne mocarstwa, nie mają nic wspólnego z rozmowami trwającymi w Radzie Bezpieczeństwa ONZ” – powiedział prezydent podczas konferencji prasowej z następcą saudyjskiego tronu Muhammadem ibn Salmanem.
„W tym kontekście będziemy kontynuować wymianę technicznych i strategicznych informacji z naszymi partnerami, głównie z Wielką Brytanią i Ameryką, i w najbliższych dniach ogłosimy naszą decyzję” – oświadczył.
Macron zastrzegł, że jeśli Paryż zdecydowałby się przeprowadzić naloty w Syrii, to ich celem nie byliby sojusznicy syryjskiego rządu lub ktokolwiek inny, lecz infrastruktura syryjskiego rządu związana z bronią chemiczną. Agencja AP pisze, że chodziłoby o magazyny broni chemicznej.
Prezydent zapewnił, że Francja „nie chce żadnej eskalacji” w Syrii.
(PAP)