
Prezydenta Filipin Rodrigo Duterte nie interesują konwenanse. Po jednym z pytań eksperta ds. praw człowieka kazał mu „iść do diabła”. Duterte podkreślił stanowczo, że nie zgadza się na to, by mieszano się w sprawy wewnętrzne Filipin.
O co poszło? Otóż Sąd Najwyższy Filipin w kwietniu zagłosował za odwołaniem prezes Sądu Najwyższego Marii Lourdes Sereno, którą Duterte określał mianem „wroga” za sprzeciwianie się propozycjom rządu.
Czytaj też: Jurek Owsiak ma kłopot. Może zostać skazany za błahe przewinienie, bo to recydywa
-„Dymisja Sereno jest „mrożącym krew w żyłach sygnałem” dla innych sędziów Sądu Najwyższego, a także sędziów sądów niższych szczebli” – ocenił Diego Garcia-Sayan, ekspert ONZ ds. niezależności sądów.
-„Powiedzcie mu, żeby nie mieszał się w sprawy mojego kraju. Może iść do diabła” – powiedział Duterte na konferencji prasowej przed swoją wizytą w Korei Południowej.
Po chwili zdenerwowany prezydent dodał:
-„O nie jest żadną, ważną osobą, nie uznaję jego tytułu sprawozdawcy.”
Prezydent Filipin znany jest z ostrych wypowiedzi pod adresem swoich krytyków i opierania się presji międzynarodowej wobec jego kraju.
Sereno, pierwsza prezes filipińskiego SN, przed odwołaniem sprzeciwiała się kilku propozycjom administracji Duterte, w tym przedłużeniu stanu wyjątkowego na południu Filipin, gdzie władze walczą z islamistami.
Dodajmy, że prezydent Duerte cieszy się ogromnym poparciem społecznym w swoim kraju.
Czytaj też: Koszmarna organizacyjna wpadka Niemców. Niemiecki ordnung to już przeszłość
Nczas.com/ rt.com/ abc.net.au