Wozinski: Ubóstwo będzie zawsze. Względne, bezwzględne. A na pewno umysłowe

REKLAMA

Zakaz pesymizmu egzekwowany jest w ten sposób, iż apologeci rzekomo kapitalistycznego wyzwolenia ludzkości z nędzy, niskich dochodów i braku elektronicznych gadżetów przekonują, że przedstawiane przez nich dane liczbowe ukazujące wzrost kluczowych czynników finansowych i gospodarczych właściwie zamykają wszelką dyskusję. Czy można w ogóle dyskutować z liczbami – pytają?

Roztaczając swoją wizję postępu i powszechnego wzbogacenia, prorocy eliminacji ubóstwa zapominają o rzeczach najbardziej istotnych. Przede wszystkim sam fakt uzyskiwania większych dochodów i posiadania większej liczby przedmiotów nie zmienia wciąż faktu, że zachodnie społeczeństwa, w których wypracowywana jest największa część światowego PKB, są poddane quasi-totalitarnemu reżimowi. To prawda, że mamy więcej samochodów, smartfonów, mieszkań oraz ubrań niż nasi przodkowie, ale czy naprawdę przełożyło się to na większą wolność? Czy wzrost zasobów materialnych przyczynił się do równoległego wzrostu swobód, jakimi możemy się cieszyć?
Odpowiedź jest jednoznaczna i brzmi: nie. Cywilizacja zachodnia, która zbudowała współczesny dobrobyt materialny, stworzyła jednocześnie nędzę moralną i przyczyniła się do uwiądu dawnych wolności. Mamy do dyspozycji wiele gadżetów, ale nie wolno nam kwestionować status quo, na które składa się permanentna rewolucja obyczajowa, seksualna, walka z katolicyzmem, postępująca islamizacja, kultywowanie religii Holokaustu czy też faworyzacja środowisk LGBT. Pozornie bogaci się cały świat, ale i tak dominującą rolę odgrywają w nim skorumpowane elity kontrolujące finansowy krwiobieg całego globu.

REKLAMA

Nie od dziś wiadomo, że największym bogactwem świata są dzieci. Bez nich nie będzie komu korzystać z dorobków wcześniejszych pokoleń i budować trwały dobrobyt. Wymierającą cywilizację Zachodu można więc spokojnie uznać za ulegającą najbardziej gwałtownemu procesowi pauperyzacji do wielu lat. Pod względem finansowym ma się wciąż wspaniale, ale w rzeczywistości nędza coraz odważniej zagląda jej w oczy.

Czytaj także: Mordują tysiące staruszków przy pomocy „eutanazji”. Dzieci też giną. Sprawdź gdzie

W ostatecznym rozrachunku libertariański zachwyt nad stopniową likwidacją skrajnego ubóstwa jest zjawiskiem analogicznym do marksistowskiej walki ze skrajnym bogactwem. Tak jak skrajni socjaliści obrali sobie za cel ataków „obrzydliwie” bogatych, tak samo lewicowo usposobieni libertarianie cieszą się z postępów w zaniku nędzy. Motywy w obu przypadkach są równie egalitarystyczne, co zresztą wynika z faktu, że wielu libertarian świadomie odrzuca tradycjonalizm i idee konserwatywne na rzecz liberalizmu.

REKLAMA