Wozinski: Ubóstwo będzie zawsze. Względne, bezwzględne. A na pewno umysłowe

Zwalczanie ubóstwa nie jest celem kapitalizmu. Fot. pixabay
Zwalczanie ubóstwa nie jest celem kapitalizmu. Fot. pixabay
REKLAMA

Trudno o bardziej irytujący pogląd niż ten, wedle którego szerzący się w świecie kapitalizm przyniesie wreszcie ludzkości likwidację skrajnego ubóstwa. Niestety podziela go wielu libertarian i innych sympatyków wolnego rynku.

Libertariańskie think tanki i fundacje w ostatnim czasie wręcz roją się od artykułów ukazujących, jak przekonują, najbardziej przemilczany sukces naszych czasów. W serwisach internetowych lewicowo-libertariańskiego Instytutu Katona czy też Foundation for Economic Education znaleźć można teksty wieszczące rychłe wyeliminowanie ubóstwa rozumianego jako uzyskiwanie skrajnie niskiego dochodu. Ich autorzy lubią epatować stwierdzeniami typu: „w każdej minucie ze skrajnego ubóstwa wydostaje się jedna osoba na świecie” lub „jest szansa, że skrajne ubóstwo da się wyeliminować do 2030 roku” i są święcie przekonani, że kwestionować ich poglądy mogą tylko i wyłącznie skrajni pesymiści lub wrogowie wolnego rynku.

REKLAMA

Mity o ubóstwie

W głoszeniu przekonania, że ludzkości uda się kiedyś wyeliminować skrajne ubóstwo, kryje się wiele mylnych założeń i przekonań, które warto poddać głębszej analizie.
Po pierwsze – obecna definicja skrajnego ubóstwa jest tworem urzędniczym. Wedle obecnych standardów opracowanych przez Bank Światowy i inne instytucje, uważa się, że dotyczy ono ludzi żyjących za mniej niż 1,90 $ dziennie. W rzeczywistości granica ta jest niezwykle arbitralna i nie uwzględnia chociażby faktu, że same dochody wyrażone w oficjalnej walucie nie oddają faktycznego poziomu życia danej osoby (na który składa się chociażby posiadany majątek czy też swoboda dysponowania swoimi pieniędzmi). Równie dobrze można by już dziś ustalić granicę skrajnego ubóstwa na poziomie o 50 proc. niższym i stwierdzić, że ludzkość – dzięki swoim staraniom – już dawno osiągnęła wielki sukces.

Czytaj także: Dyskryminują Polaków, a teraz ośmieszają Wilno. Litwini, nie psujcie tego, co niesłusznie dali wam sowieci!

Po drugie – bieda i skrajne ubóstwo będą istniały na ziemi zawsze, gdyż nie żyjemy w rajskim ogrodzie. Postęp technologiczny może sprawić, że będziemy kiedyś żyli w świecie pełnym genialnych wynalazków ułatwiających życie i zapewniającym łatwiejszy dostęp do wielu kluczowych towarów i usług, ale nigdy nie zmienimy faktu, że dostępne nam zasoby będą ograniczone. Oznacza to, że część ludzi będzie zawsze bogata, część biedna, a część przynależała do tzw. klasy średniej. Ubóstwo (a w szczególności skrajne ubóstwo) nie ma trwałej i niezmiennej definicji i nie można nie urągając własnemu rozumowi twierdzić, że uda się je kiedyś zlikwidować. Jedyne, na co możemy liczyć i do czego możemy dążyć, to sprawienie, aby ubóstwo było mniej dotkliwe i mniej powszechne.

Fałszywy mesjasz

Prorocy likwidacji skrajnego ubóstwa nie ograniczają się jednak do tego rodzaju dążeń, głosząc przekonanie o swego rodzaju wyzwoleniu ludzkości przez kapitalizm. Najczęściej przekonują w typowo oświeceniowy sposób, że przez wieki ludzkość żyła w ciemnocie i ubóstwie, z którego miała ich wyzwolić dopiero rewolucja przemysłowa wywołana przez zwrot ku ideom wolnorynkowym. Zgodnie z tą wizją, począwszy od XIX wieku, kolejne wynalazki, obniżki podatków, ceł, rewolucje technologiczne i wprowadzane innowacje doprowadziły do tego, że świat wszedł na drogę prawdziwego wyzwolenia. Skutkiem tego jesteśmy dziś szczęśliwsi (bo bogatsi), zdrowsi dzięki postępowi medycyny, szczęśliwsi, bo możemy więcej konsumować i podróżować i możemy się z tego bardziej cieszyć, gdyż życie ludzkie znacznie się wydłużyło. Jednym słowem: kapitalizm nas wyzwolił i przyniósł powszechne wzbogacenie, szczęście i postęp.

REKLAMA