Chytra baba z TVP. Chciała załatwić pracodawcę. Musi zapłacić 70 tys. bo nie pasowały jej śmieciówki

Młotek sędziowski/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Młotek sędziowski/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

Pracująca niegdyś w TVP na umowie o dzieło pani Ewa musi oddać pracodawcy ponad 70 tys. złotych. Chodzi o zaległe składki, które „wywalczyła sobie” pracownica. Zadowolona raczej z tego faktu nie jest.

Pani Ewa przez 9 lat pracowała w jednym z regionalnych oddziałów TVP. Zatrudniona była na podstawie umowy o dzieło, choć obowiązki wykonywała jak na umowie o pracę. Widać większe zarobki „na rękę” jej się nie podobały i po zwolnieniu jej w 2010 roku udała się do sądu pracy, by ten stwierdził istnienie stosunku pracy. Na jej nieszczęście, sąd przyznał jej rację.

REKLAMA

TVP została zmuszona do zapłaty zaległych składek za pracownika. Łącznie 80 tys. złotych. Telewizja zażądała zwrotu kwoty od pani Ewy, ponieważ ta „bezpodstawnie się wzbogaciła”. Tym razem do sądu udała się TVP.

W pierwszej instancji pani Ewa wygrała, w drugiej – przegrała i otrzymała nakaz zapłaty 68 tys. zł – bo część składek zdążyła się już przedawnić.

W ten sposób musi ona zapłacić całą pozostałą kwotę plus koszty postępowania w wysokości 7 tys. zł. Przez 72 miesiące, czyli sześć lat, pani Ewa musi płacić 1 tys. zł.

Pani Ewa złożyła skargę na ten wyrok twierdząc, że jest niesprawiedliwy. Sąd Najwyższy nie przyznał jej jednak racji. – W przypadku zatrudnienia w oparciu o umowę o dzieło istnieją dwie strony medalu. Wykonujący taką pracę pozbawiony jest jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej, z drugiej strony otrzymuje wyższe (bo nieoskładkowane) wynagrodzenie. Zasady słuszności i sprawiedliwości przemawiają więc za tym, aby pracownik nie był zwolniony z konsekwencji, jakie w prawie ubezpieczeń społecznych wynikają z sądowego ustalenia istnienia stosunku pracy – napisano w uzasadnieniu.

Andrzej Sadowski, założyciel Centrum im. Adama Smitha oraz członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP przypomina przy tej okazji, że wyrok ten „uświadamia, że pieniądze do ZUS musi też wypracować pracownik a pracodawca je tam tylko wpłaca”. – Wyrok jasny: nie ma darmowych obiadów – stwierdził.

Źródła: money.pl/twitter.com

REKLAMA