Moralny upadek PiS. „Nepotyzm, kolesiostwo, układy, niekompetencja i bezkarność dla wrogów”

REKLAMA
Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak (PiS). / foto: PAP/Paweł Supernak
Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak (PiS). / foto: PAP/Paweł Supernak

Fikcja walki z korupcją

„863 dzień po słynnym audycie, bez zarzutów, sądu i kary dla bestialskiego i złodziejskiego rządu PO-PSL, pod rządami prawych i sprawiedliwych z PiS” – napisał w serwisie Twister internauta o pseudonimie „Bezczelny Lewak”. Od ponad dwóch lat regularnie wykpiwa on obecną władzę, przypominając, że wbrew buńczucznym zapowiedziom, nie rozliczyła nikogo.

REKLAMA

Nie dość, że nie napiętnowała złodziejstwa, to nawet nie była w stanie skierować do sądu żadnego aktu oskarżenia przeciwko komuś wpływowemu. Za szczytowe osiągnięcie rządów dobrej zmiany w prokuraturze można uznać postawienie zarzutów i areszt dla sekretarza generalnego PO Stanisława Gawłowskiego.

Sęk w tym, że oskarżenia wobec niego oparte są na zeznaniach osób związanych z PiS, które same mają status oskarżonych. Co więcej – wedle słów adwokata Gawłowskiego, Romana Giertycha, ukrywają korzystną dla jego klienta ekspertyzę biegłych dotyczącą zegarka, który miał przyjąć, a który znajdował się na późniejszych zdjęciach na ręce jednego z oskarżających go o przyjęcie łapówki.

PiS nie rozliczyło żadnej afery PO. Nawet oczywiste nieprawidłowości, do jakich doszło przy sprzedaży Janowi Kulczykowi kontrolnego pakietu firmy chemicznej CIECH, doczekały się tylko postawienia zarzutów drugorzędnym urzędnikom. Zasada uważana za fundament ustrojowy III RP wciąż obowiązuje. Brzmi ona tak: my nie wsadzamy do więzień was, a jak się zmienia władza, to wy nie ruszacie nas.

Brak wyciągania jakichkolwiek konsekwencji wobec wpływowych ludzi biznesu i polityki oznacza, że za PiS tak naprawdę żadnej rewolucji moralnej nie było. Wciąż jedyni, którzy w Polsce mogą ponosić odpowiedzialność, to ci, którzy są biedni i nic nie znaczą. Ludzie dostrzegają moralny upadek PiS.

Symbolizuje go nie tylko prymitywny skok na państwową kasę, ale także wykorzystywanie na pierwszym froncie walki politycznej osób skompromitowanych – jak były peerelowski prokurator Stanisław Piotrowicz, nagradzany w latach osiemdziesiątych przez władzę, a dziś będący twarzą walki PiS o „reformę” sądownictwa.

Ten upadek moralny PiS to po prostu dobitne pokazanie, że PiS nie było żadną nową jakością w polityce. Było po prostu odpadem od towarzystwa III RP. Sposób sprawowania władzy i podejście do niej jako sposobu na ustawienie się w życiu, a nie jak do służby państwowej, to właśnie to, co charakteryzowało poprzednie ekipy. PiS miało być inne, a wyszło jak zwykle.

REKLAMA