Partia Biedronia ujawnia swój program. Poza lewackimi postulatami jest jeden który ma sens

Jarosław Kaczyński, Robert Biedroń. Foto: PAP
Jarosław Kaczyński, Robert Biedroń. Foto: PAP
REKLAMA

Jeśli partia Roberta Biedronia wejdzie do Sejmu przyszłej kadencji, wśród warunków jej wejścia do koalicji rządowej znajdą się liberalizacja prawa aborcyjnego i przyjęcie pakietu na rzecz odpartyjnienia państwa – powiedział szef sztabu ruchu b. prezydenta Słupska Marcin Anaszewicz.

Szef sztabu ruchu Biedronia, który w wystąpieniach medialnych zapowiada samodzielny start ugrupowania przy jednoczesnym dążeniu do odsunięcia PiS od władzy po wyborach, pytany o warunki, jakie b. prezydent Słupska postawi partnerom w ewentualnych rozmowach koalicyjnych, wymienił pięć obszarów.

REKLAMA

To pakiet na rzecz odpartyjnienia państwa, zakładający m.in. wzmocnienie służby cywilnej i zasad zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa, pakiet „świeckie państwo”, pakiet równościowy – obejmujący m.in. liberalizację ustawy aborcyjnej, refundację in vitro i wprowadzenie nowych standardów opieki okołoporodowej, przyjęcie strategii odchodzenia od węgla oraz pakiet „nowych polityk społecznych” adresowanych w szczególności do seniorów i osób z niepełnosprawnościami.

„Mam wrażenie, że ciężko będzie rządowi i partii politycznej, która będzie mówiła o sobie, że jest partią europejską, liberalną, z tymi rozwiązaniami dyskutować. Ale z drugiej strony myślę, że lider PO Grzegorz Schetyna powinien kibicować Biedroniowi, żeby znalazł się w parlamencie i w przyszłej koalicji, tak aby mógł mieć alibi wobec swoich wyborców konserwatywnych i powiedzieć: Biedroń na mnie wymusił ten pakiet, nie miałem wyjścia” – przekonywał Anaszewicz w rozmowie.

Pytany, po co wyborca rozczarowany zarówno obecnym obozem rządzącym, jak i PO ma głosować na partię b. prezydenta Słupska, skoro z góry deklaruje ona, że chce stworzyć rząd z ugrupowaniami liberalnymi, Anaszewicz podkreślił, że jeśli po wyborach powstałby rząd ugrupowań obecnej sejmowej opozycji, to nie zrealizuje bardzo wielu postulatów, o których mówi Biedroń.

„Jeśli nas nie będzie w rządzie, to PO nie przeprowadzi radykalnego odpartyjnienia państwa, nie uszczelni służby cywilnej, nie odpartyjni spółek Skarbu Państwa; nie podejmie decyzji o odejściu od węgla. Jeśli nie będzie siły takiej jak ruch Roberta Biedronia w nowym parlamencie i w nowym rządzie, to PO nie załatwi spraw dot. praw kobiet – nie rozwiąże problemów aborcji czy in vitro” – mówił polityk.

Właśnie odpartyjnienie państwa jest postulatem który może się spodobać wielu osobom nie popierającym dotąd Biedronia. Kumoterstwo i nepotyzm przy obsadzaniu urzędów i spółek Skarbu Państwa osiągnęły bowiem rozmiary patologiczne.

Dopytywany, czy liczy na to, że Platforma zrealizuje w koalicji z Biedroniem postulaty światopoglądowe, mimo że dzielą one jej własny elektorat, Anaszewicz dodał: „Myślę, że Grzegorz Schetyna nie stanie przed kamerami w 2019 r., żeby powiedzieć: +nie tworzę rządu z Biedroniem, bo nie popieram podstawowych praw kobiet+”.

W wywiadzie współpracownik Biedronia zapowiedział też, że nowe ugrupowanie, które oficjalnie ma zainaugurować swoją działalność na konwencji w Warszawie 3 lutego, przedstawi swoją „odpowiedź na to, co stało się w Gdańsku”.

W tym kontekście zaakcentował potrzebę zmian dotyczących przeciwdziałania przemocy oraz mowy nienawiści. Zaznaczył, że chodzi o zmiany zarówno na gruncie prawnym, jak i na gruncie kultury politycznej. „Nie ulega wątpliwości, że należy pochylić się nad Kodeksem karnym, żeby wprowadzić np. definicję mowy nienawiści, zmienić prawo tak, żeby wszystkie zagrożone grupy społeczne były chronione. W końcu musimy także w polskich szkołach wprowadzić edukację antydyskryminacyjną jako odrębny przedmiot” – powiedział Anaszewicz.

Zdaniem polityka nie ulega wątpliwości, że „Paweł Adamowicz był jednym z kilku najbardziej progresywnych samorządowców przez ostatnie lata”. „Myślę, że dla wielu osób, które tworzą ruch Biedronia, to, co robił, jest inspiracją, bo nie bał się mówić i robić rzeczy niepopularnych” – przyznał Anaszewicz. Wskazał w tym kontekście na pryncypialne stanowisko zamordowanego prezydenta Gdańska ws. przyjmowania uchodźców czy jego stosunek do mniejszości seksualnych.

„Mówił, że trzeba być solidarnym z ludźmi, którzy uciekają przed bombami, mówił, że najwyższy czas na włączanie ludzi, którzy byli wykluczani ze względu na płeć, kolor skóry czy orientację seksualną. Chodził na parady równości, a jednocześnie był osobą – z tego, co wiem – głęboko wierzącą, był konserwatystą, ale takim w europejskim rozumieniu. Więc jeśli szukamy kogoś, kto mógłby być symbolem dialogu, łączenia ludzi, to niewątpliwie Prezydent Adamowicz jest naszą inspiracją” – podkreślił.

Anaszewicz akcentował też, że partia Biedronia adresuje swoją ofertę do wszystkich, którzy zadają sobie pytanie, co w polityce musi się zmienić, żeby do takich tragedii, jak w Gdańsku, w Polsce nie dochodziło.

W jego ocenie błędem polityków w ostatnich latach było uznanie, że budowanie kultury dialogu społecznego „nie jest kwestią polityczną”. „A jeśli politycy uznają, że to nie jest kwestia polityczna, to tym się nie zajmują. Nie identyfikują luk w prawie, nie analizują, jak przeciwdziałać negatywnym zjawiskom, i w efekcie może dochodzić do tragedii” – wskazał Anaszewicz.

Jak zaznaczył, środowisko Roberta Biedronia jest „ostatnim, które chce wskazywać winnych tego, co się stało w Gdańsku 13 stycznia”. „Ale niewątpliwie można powiedzieć, że żadna z rządzących partii politycznych nie zrobiła niczego, żeby tworzyć kulturę dialogu, która chroniłaby przed kulturą nienawiści i mową nienawiści” – dodał.

Anaszewicz zwrócił uwagę, że preambuła konstytucji wskazuje na dialog społeczny jako na jeden z fundamentów polskiego ustroju. „Nie może być tak, że dialog społeczny jest dzisiaj zepchnięty tylko i wyłącznie do kwestii rozwiązywania konfliktów między pracodawcami i pracownikami. Dialog społeczny musi być polityką całego rządu” – uważa. „Jeśli uda się do takiej narracji przekonać Polki i Polaków, to być może uda się kontynuować misję prezydenta Adamowicza” – dodał polityk.

Na uwagę, że śmierć Adamowicza na dłuższą metę może też prowadzić do jeszcze większej polaryzacji i skurczenia się przestrzeni dla politycznej „trzeciej siły”, Anaszewicz odparł, że przeczą temu sondaże, które wskazują na istnienie „dużej grupy Polek i Polaków, którzy poszukują alternatywy dla duopolu PiS-u i Platformy”.

Wskazał jednocześnie, że wybory samorządowe zwiększyły stan posiadania PiS w gminach, powiatach i sejmikach, podczas gdy „oferta polityczna pod nazwą Koalicja Obywatelska nie zyskuje poparcia Polek i Polaków w takim stopniu, żeby to wystarczało do zmiany sytuacji na polskiej scenie politycznej”.

„Wyniki tych wyborów pokazują, że jeśli nie pojawi się nowa oferta polityczna, to PiS wygra najprawdopodobniej wybory parlamentarne na jesieni tego roku; widać ewidentnie, że PO ma nad sobą +szklany sufit+ na poziomie 25-26 proc. poparcia, którego nie jest w stanie przebić” – mówił Anaszewicz.

Problemem dla Platformy jest też – jego zdaniem – lider tej partii Grzegorz Schetyna który jest „jednym z tych polityków, którzy nie cieszą się zaufaniem Polek i Polaków” i nie jest uznawany za odpowiedniego kandydata na premiera nawet wśród swojego elektoratu.

(PAP)

REKLAMA