Ujawniamy szokującą prawdę o pedofilii wśród księży! Siekielski, „Kler” i lewacy kłamią. To musisz przeczytać

REKLAMA

Oczekiwania wiernych

Przynajmniej ze społecznego punktu widzenia. Bo dla samych katolików właśnie sprawa wygląda nieco inaczej. Nieprzypadkowo w Kościele uważa się, że „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”. Wierni mają prawo oczekiwać od swoich kapłanów, że nie będą oni tacy sami jak wszyscy, ale że będą prezentować wyższy od przeciętnego poziom moralny. Najwyraźniej, przynajmniej w przypadku pedofilii, tak jednak nie jest.

REKLAMA

Możliwe są dwa wytłumaczenia tego faktu. Po pierwsze – może to być złudzenie, zjawisko pozorne. Całe powyższe rozumowanie oparto przecież na założeniu, że prawdopodobieństwo schwytania i skazania duchownego pedofila jest takie samo jak pedofila świeckiego. Tak jednak wcale nie musi być. Pedofilska nagonka na Kościół trwa już od ponad ćwierć wieku i osiągnęła przynajmniej tyle, że w powszechnym przekonaniu każdy pedofil stał się księdzem, a każdy ksiądz – pedofilem.

Stąd – zupełnie na odwrót niż uczestnicy owej nagonki głoszą – księża stali się szczególnie uważnie obserwowaną pod tym kątem grupą zawodową, w której przypadku faktyczne pojawienie się jakiegoś pedofila włącza alarm znacznie wcześniej niż w przypadku innych grup, nie tak podejrzanych. Ilustruje to zjawisko wykres przedstawiający liczbę księży skazanych w latach 2000-2018. Zaznaczono również teoretyczną średnią roczną wraz z możliwymi odchyleniami (+/- 3 odchylenia standardowe).

Jak widać, rozkład wyroków jest mocno niesymetryczny i koncentruje się po prawej stronie wykresu z maksimum w roku 2014. Przy czym, jak można odczytać z „mapy pedofilii”, często chodzi o sprawy zadawnione, nawet sprzed kilkunastu lat. Jeżeli zatem nasze przypuszczenie o łatwiejszym od średniej chwytaniu pedofilów w sutannach jest prawdziwe, w nadchodzących latach, po „przerobieniu” wszystkich „zaległości”, powinniśmy oczekiwać dalszego spadku liczby skazywanych księży, ku zapewne narastającej wściekłości humanistów, jeżeli będą oni w stanie w ogóle merytorycznie to zjawisko zauważyć.

Homoseksualny problem

Pozostaje jednak inny, naprawdę niepokojący aspekt całej tej, poza nim jednym, wydumanej afery. Spośród 42 skazanych za pedofilię księży co najmniej 20 – upodobań płciowych amatorów dziecięcej pornografii bowiem nie podano – czyli prawie połowa, to homoseksualiści, podczas gdy tylko 1-3% wszystkich mężczyzn cierpi na tę przypadłość. Tak wysoka nadreprezentacja homoseksualistów wśród pedofilów jest widoczna zresztą również w środowiskach innych niż katolicki kler. I to jest rzecz, którą naprawdę hierarchowie kościelni przy projektowaniu polityki personalnej powinni wziąć pod uwagę. Albo w ogóle do wyświęcania osób o takich skłonnościach nie dopuszczać, albo przynajmniej kierować ich do zadań, w których ich ewentualne kontakty z dziećmi będą ograniczone do minimum.

Marcin Adamczyk

REKLAMA