Cenzura w imię zysków. Przeciąganie liny pomiędzy amerykańskim potentatem, a bojkotującymi odbiorcami

Źródło: Fot. YouTube Diablo IV
Źródło: Fot. YouTube Diablo IV
REKLAMA

Amerykański potentat gier komputerowych Blizzard znalazł się na cenzurowanym. Użytkownicy od jakiegoś czasu bojkotują producenta, a w tle przewijają się wolność słowa oraz potężne pieniądze.

Branża gier komputerowych z miesiąca na miesiąc poszerza grono odbiorców. Organizowane są profesjonalne turnieje, a zawodnicy biorący udział mogą liczyć na niemałe gratyfikacje finansowe. Ci absolutnie najlepsi stają się ikonami, a dla wielu autorytetami, jak – zachowując odpowiednie proporcje – na przykład gwiazdy sportu.

REKLAMA

Kimś takim w świecie gier komputerowych jest Ng Wai Chung – gwiazda karcianej gry „Hearthstone”. Po kolejnym z sukcesów postanowił wykorzystać swoją popularność do politycznej manifestacji. Poparł protestujących w Hongkongu: „Wolność dla Hongkongu! Oto rewolucja naszych czasów!” – krzyknął podczas streamu (transmisji na żywo w internecie).

Całość trwała zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, by wywołać nie lada burzę. Natychmiast zareagowała firma Blizzard, która… zakazała Chungowi przez rok udziału w rozgrywkach, a dodatkowo nie wypłaciła nagrody w wysokości 10 tys. dolarów. Wyrzuciła również z pracy dwójkę prezenterów prowadzących stream, którzy nie zapobiegli manifestowi Chunga. Wszystko to pod pretekstem apolityczności.

W praktyce jednak o politykę właśnie chodzi, a dokładniej o przypodobanie się rządowi chińskiemu, przeciwko któremu protesty w Hongkongu trwają od miesięcy. Amerykańska firma ma bowiem plan podbicia tamtejszego potężnego rynku, a bez przychylności polityków tego nie zrobi. Dlatego też postanowiono dać przykład i ukarać gracza, by kolejni poważnie zastanowili się, zanim coś podobnego wygłoszą.

Reakcja Blizzardu spowodowała jednak kontrreakcję użytkowników. Ci zaczęli masowo wspierać Chunga, a wyraz temu dali przez anulowanie subskrypcji, czym narazili na straty finansowe amerykańskiego giganta.

Z jednej strony mamy cenzurowanie w imię zysków na nowym rynku, z drugiej zdecydowane działania klientów na rynku dotychczasowym. Ich działania musiały przynieść zamierzony efekt, gdyż Blizzard po części się ugiął – graczowi premię wypłacił, a karę zakazu występów skrócił do 6 miesięcy.

Aktualnie trwa zatem przeciąganie liny. Pytanie, kto wyjdzie z tego zwycięsko. Pytanie szczególnie istotne wobec zbliżających się premier takich gier jak „Diablo 4” czy „Overwatch 2”, czyli produkcji absolutnie topowych na rynku. Czy wówczas odbiorcy pozostaną twardo przy swoim, czy jednak z bojkotu zrezygnują w imię rozrywki?

REKLAMA