Książka Tuska pt. „Szczerze” jest pełna kompromitujących błędów. Pisane w formie pamiętnika wspomnienia nijak mają się do rzeczywistości. Mylone są daty, wydarzenia, stanowiska.
Przykład pierwszy: Tusk szczerze cieszy się z wyczynu Roberta Lewandowskiego, który we wrześniu 2015 roku w zaledwie dziewięć minut strzelił pięć goli przeciwko Wolfsburgowi. Ustanowił tym absolutny rekord.
„Nie wierzyłem własnym oczom” – wspomina były premier. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Tusk cieszył się z wyczynu „Lewego” 6 kwietnia 2017 roku, czyli prawie dwa lata później. Skąd taka data? Być może stąd, że tego dnia w serwisie YouTube został opublikowany jeden z filmów z tego meczu.
Przykład drugi: Tusk szczerze współczuje opozycji sytuacji, w jakiej się znalazła. Wspomina „dramatyczną okupację sali sejmowej”, trzyma za wszystkich kciuki. Nie podoba mu się jedynie wyjazd w tym czasie Ryszarda Petru do Petru do Portugalii.
„Poważnym problemem jest wyjazd Ryszarda Petru na wakacje. (…) Zgrzyta ten kontrast między słoneczną plażą i zimną, ciemną warszawską ulicą wypełnioną demonstrantami wspierającymi posłów okupujących Sejm. Taki dysonans może się okazać rujnujący dla Nowoczesnej i jej lidera” – pisał Tusk.
I znów byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Tusk współczuł wszystkim 3 stycznia 2016 roku. Opisywane wydarzenia miały miejsce rok później. Najwyraźniej latający w czasie Tusk wszystko przewidział i trzymał kciuki za opozycję 12 miesięcy wcześniej.
Panie Premierze @donaldtusk okupację sali sejmowej i podróż R.Petru opisał Pan w pamiętniku o cały rok za wcześnie. pic.twitter.com/LfXMF0Vsei
— Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019
Przykład trzeci i kolejne: Tusk szczerze nie rozumie, dlaczego Bartłomiej Misiewicz został wiceministrem obrony narodowej. I tak jak można spierać się o kompetencje Misiewicza i zarzucać, że w polityce znalazł się tylko przez znajomości, tak nie można mylić zasadniczych faktów. Misiewicz nigdy wiceministrem nie był. To było jednak za trudne do wyłapania dla szczerego Tuska (albo osoby, która w jego imieniu książkę pisała).
A takie było zdziwienie jak żołnierze tytułowali ministrem @MisiewiczB , otóż @donaldtusk też myślał, że ma do czynienia z wiceszefem resortu obrony narodowej. pic.twitter.com/jdLNzJ2rme
— Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019
Panie Premierze @donaldtusk , a jakim to cudem zanotował Pan pod datą 11.05.2016 zapowiedź audytu rządów PO-PSL? Tego dnia w Sejmie prezentowano wyniki audytu zapowiedzianego w 2015 roku. pic.twitter.com/Yn5mHAoLgh
— Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019
Z innych fragmentów, które możemy przeczytać przebija się popis niezłej megalomanii. Tusk kreuje się na miłośnika kultury, sztuki, intelektualistę oraz… smakosza.
"Siedzę w słońcu na tarasie,[…] oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera. Popijam powoli malwazję. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy". Na szczęście nie cała książka jest tak zła, ale zbyt szczera też nie jest. Srogie ocieplanie wizerunku pic.twitter.com/6jpzwBrVkb
— Ryszard Łuczyn (@ryszardluczyn) December 11, 2019
Dzień z życia Donalda Tuska. Jak on pisząc na wakacjach dziennik, zapamiętuje z głowy te wszystkie cytaty, nazwiska, książki? Człowiek renesansu. pic.twitter.com/0PLUdmTPv6
— Marcin Makowski (@makowski_m) December 12, 2019