Dżihadyści zestrzelili śmigłowiec sił Assada. Wojna wisi na włosku [VIDEO]

Należący do sił rządowych śmigłowiec Mi-17 zestrzelony przez dżihadytsów w Syrii fot. Twitter @mh197351
Należący do sił rządowych śmigłowiec Mi-17 zestrzelony przez dżihadytsów w Syrii fot. Twitter @mh197351
REKLAMA

Dżihadyści zestrzelili śmigłowiec sił Assada. Wiele wskazuje, że to Turcja dostarczyła im rakiety przeciwlotnicze. Wojna wisi na włosku.

W poniedziałek siły syryjskiej armii wierne prezydentowi Assadowi przyznały się do utraty śmigłowca Mi-17. Zginęło 3 pilotów stanowiących jego załogę.

Śmigłowiec wykonywał bombardowania wspierając rozpoczętą w grudniu ubiegłego roku ofensywę sił rządowych.

REKLAMA

Siły rządowe osiągnęły już najważniejszy cel tej operacji jakim było zdobycie kontroli nad autostradą M5. Ważna komunikacyjnie arteria łączy dwa największe syryjskie miasta, Damaszek i Aleppo.

Zdjęcia i filmy spadającego w płomieniach śmigłowca opublikowały media kojarzone z dżihadystami Hay’at Tahrir al-Sham (HTS), czyli syryjskiego odłamu al-Kaidy.

Do tej pory nie było jasne w jaki sposób doszło do zestrzelenia śmigłowca. Wprawdzie przyznali się do tego członkowie HTS ale poddawano to w wątpliwość ze względu na fakt, iż dotąd nie dysponowali oni środkami, który by to umożliwiały.

Opublikowany dziś film rozwiewa wszelkie wątpliwości. Syryjski Mi-17 zestrzelono za pomocą MANPADS czyli przenośnej wyrzutni pocisków przeciwlotniczych.

Nie wiadomo w jaki sposób taka broń trafiła w ręce dżihadystów ale podejrzenia padają na Turcję. Erdogan jest wściekły na Putina i Assada, że zajmują terytoria w północnozachodniej Syrii wbrew porozumieniu zawartemu w 2018 roku w Soczi.

Na dodatek w atakach sił rządowych zginęli tureccy żołnierze co doprowadziło odwetowych uderzeń ze strony Turcji. W ostatnich dniach kolejne konwoje tureckiej armii przewożące czołgi, haubice samobieżne Firtina, a także wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe i transportery opancerzone wkroczyły na terytorium Syrii. Część sprzętu przekazano wspieranym przez Turcję rebeliantom z TFSA.

Sytuacja jest bardzo napięta i grozi wybuchem otwartej wojny między Assadem i Turcją. Cały czas trwają rozmowy i negocjacje na linii Ankara-Moskwa. Rosjanie grają na czas działając metodą faktów dokonanych. W środę prezydent Recep Erdogan rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem na temat rozwiązania sytuacji w Syrii. Zagroził, że dalsze negocjacje mogą zostać zerwane.

Konsekwencje dla sytuacji na Bliskim Wschodzie

Gdyby do tego doszło oznaczałoby to kolejny zwrot w sytuacji na Bliskim Wschodzie. Wzrosłyby napięcia na linii Rosja-Turcja, a poprawiły na linii Waszyngton-Ankara. Amerykanie starają się wykorzystać korzystny moment do poprawy relacji z Ankarą. Służyły temu zarówno ostatnie wypowiedzi sekretarza stanu Mike`a Pompeo, jak i poniedziałkowa wizyta specjalnego wysłannika USA ds. Syrii, Jamesa Jeffrey`a w Turcji.

Sytuacja będzie miała prawdopodobnie wpływ także na wydarzenia w Libii gdzie Rosja popiera siły generała Haftara, a Turcja Rząd Porozumienia Narodowego w Trypolisie.

REKLAMA