
Tureccy żołnierze zmasakrowani w rosyjskich nalotach. To kolejna odsłona zaostrzającej się sytuacji w Syrii.
Kilkudziesięciu tureckich żołnierzy zginęło w rosyjskich nalotach, które miały miejsce w czwartek wieczorem. Najnowsze dane mówią o 33 zabitych i 36 rannych.
Władze Turcji jak dotąd unikają wskazywania Rosji jako sprawcy ataku. Mówi się o syryjskich nalotach. Wiceprezydent Fuat Oktay zapowiedział, że reżim prezydenta Assada zapłaci wysoką cenę za ataki na tureckich żołnierzy.
Wcześniej władze Turcji podały nowy bilans strat w syryjskiej prowincji Idlib, gdzie prowadzą interwencję. W wyniku nalotów przeprowadzonych w czwartek przez siły syryjskie w Idlibie zginęło w sumie 29 tureckich żołnierzy – poinformowano.
– W Idlibie poległo 29 naszych wojskowych, rannych jest 36 żołnierzy – powiedział w rozmowie z dziennikarzem telewizji NTV gubernator prowincji Rahmi Dogan.
Po wydarzeniach, jakie miały miejsc w czwartek i kolejnym ostrzale naszych jednostek, władze Turcji zdecydowały, że rządowe siły zbrojne Syrii będą traktowane jako „siły wroga” – powiedział w piątek rzecznik prasowy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Omer Çelik, który jest zarazem ministrem odpowiedzialnym za negocjacje przedakcesyjne Turcji z Unią Europejską.
Jego wypowiedź cytuje w piątek na swym portalu turecki dziennik „Sabah”. Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez dziennik, artyleria turecka zlikwidowała syryjski konwój wojskowy jadący międzynarodową drogą M-5 „Północ-Południe”.
Wcześniej tureckie czynniki wojskowe podały, że prowadzony jest intensywny ostrzał artyleryjski celów, o których wiadomo, że należą do rządu Syrii.
– Wszystkie znane nam cele związane z rządem syryjskim są aktualnie ostrzeliwane przez tureckie jednostki wsparcia powietrznego i lądowego – oświadczył dyrektor ds. komunikacji społecznej w tureckim ministerstwie obrony Fahrettin Altun.
Podkreślił, że władze Turcji postanowiły dać „rzeczową i konkretną odpowiedź” na wcześniejszy atak rządu syryjskiego na tureckie oddziały walczące w syryjskiej prowincji Idlib.
O śmierci tureckich żołnierzy w ostatnim bastionie rebelii przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi poinformował jako pierwszy prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Szef państwa zaznaczył w czwartek, że mimo tej straty sytuacja na froncie staje się dla Ankary coraz bardziej korzystna.
Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Baszara el-Asada.
W ostatnich dniach rozpoczął się kontratak, w którym uczestniczyli tureccy żołnierze. Wspieranym przez nim rebeliantom spośród których największą część stanowi syryjski odłam Al-Kaidy czyli Hay’at Tahrir al-Sham (HTS) oraz inne ugrupowania dżihadystyczne udało się przeciąć autostradę M5. Zdobycie kontroli nad nią było jednym z najważniejszych celów całej ofensywy sił Assada wspieranych przez Rosję.
Wzmożona aktywność sił tureckich odnotowywana jest od momentu gdy śmierć ponieśli pierwsi tureccy żołnierze.
Turkey has neutralized a total of 1,709 regime elements in operations in Idlib, northwestern Syria over the past 17 days https://t.co/0et8ggXt7p
— ANADOLU AGENCY (ENG) (@anadoluagency) February 28, 2020
Idlib był do niedawna ostatnim bastionem rebeliantów, jednak wspierane przez Rosję siły Asada opanowują kolejne części tej prowincji, wypierając bojowników i zmuszając ludność cywilną do opuszczenia domów.
Wspierający syryjską ofensywę wojskowi rosyjscy obarczają odpowiedzialnością za czwartkowy incydent armię Turcji.
Tureccy żołnierze ostrzelali rosyjskie i syryjskie samoloty wojskowe z ręcznych wyrzutni rakietowych w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii – poinformowała w czwartek rosyjska telewizja państwowa, Rossija 24.
– Rebelianci i tureccy eksperci wojskowi aktywnie korzystają z przenośnych systemów obrony powietrznej – poinformowała telewizja w materiale z Idlibu. Według niej rosyjskie i syryjskie samoloty wojskowe zostały zmuszone do przeciwdziałania po przeprowadzeniu bombardowań pozycji rebeliantów.
Wcześniej bowiem 10 i 14 lutego zestrzelono z ich wykorzystaniem dwa śmigłowce należące do sił Assada.
Pełne poparcie dla działań Turcji w Syrii i solidarność w obliczu poniesionych wyraziły natomiast Stany Zjednoczone, które zapewniły w czwartek, że „stoją ramię w ramię ze swym bliskim sojusznikiem – Turcją”. Wpływowy amerykański senator Lindsey Graham wezwał prezydenta Trumpa do ustanowienia strefy zakazu lotów na północną Syrią.
Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Baszara el-Asada.
Postępy sił Asada spowodowały masowy exodus ludności cywilnej w kierunku granicy z Turcją. ONZ poinformowała w 17 lutego, że od 1 grudnia ponad 875 tys. Syryjczyków, głównie dzieci i kobiety, uciekło z miast i wsi będących celem powietrznych nalotów. Ostatnie szacunki wskazują, że liczba uchodźców z prowincji Idlib przekroczyła milion.
W czwartek władze w Ankarze zasygnalizowały, że nie będą czynić przeszkód w przedostawaniu się syryjskich uchodźców do Europy.
Ostatnie wydarzenia wskazują, że sytuacja w Syrii może wymknąć się spod kontroli. Zbliża się termin ultimatum jakie prezydent Erdogan wystosował wobec Assada i Putina. Trzeba pamiętać, że Turcja to 2 najliczniejsza armia NATO. Gdyby doszło do oficjalnej konfrontacji wojsk tureckich i rosyjskich w Syrii te drugie nie mają najmniejszych szans. Jednocześnie Rosja nie może sobie pozwolić na to by po prawie 5 latach wsparcia porzucić Assada i przyznać się do porażki. W przypadku klęski w Syrii w odpowiedzi mogłaby zaatakować cele bezpośrednio w Turcji. A to może wciągnąć do konfrontacji całe NATO.
Źródło: PAP/nczas