ONZ promuje aborcję farmakologiczną w dobie pandemii koronawirusa

aborcja/aborcjoniści/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay/screen YouTube Twój Nemezis
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay/screen YouTube Twój Nemezis
REKLAMA

ONZ i jej przybudówki – z WHO na czele – zapowiedziały walkę z koronawirusem. Jednak pod płaszczykiem słusznej idei kryje się m.in. szeroko rozumiana ochrona „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. W czasach zarazy ponadnarodowe organizacje szczególny nacisk kładą na promocję aborcji farmakologicznej.

Wbrew pozorom w czasach pandemii koronawirusa to nie on jest największym zagrożeniem dla ludzkiego życia. Ze statystyk niezależnej witryny Worldometers wynika, że to aborcja jest najczęstszą przyczyną śmierci. Koronawirus natomiast znajduje się na dole tego zestawienia. Tymczasem ONZ wykorzystuje okazję, aby rozszerzyć przemysł aborcyjny.

Pigułki poronne „lekiem podstawowym”

W okresie pandemii agendy ONZ postulują, aby rozszerzyć promocję aborcji farmakologicznej. Zdaniem przedstawicielki WHO dr Antonelli Lavalanet, właśnie taką formę zabijania nienarodzonych dzieci powinno się przedstawiać kobietom jako „najlepsze rozwiązanie”. I to nawet bez kontroli lekarskiej. Pomysł szerzenia aborcji farmakologicznej nie jest niczym nowym w WHO. Latem ubiegłego roku organizacja wydała bowiem dokument, w którym wprost wskazuje ją jako najbardziej pożądaną formę. Co więcej, aborcja farmakologiczna, w myśl dokumentu, ma być „formą samoopieki” i została wpisana na listę „leków podstawowych” – w postaci misoprostolu i mifeprystolu.

REKLAMA

Ponadto, działający w ramach WHO Human Reproduction Programme podkreśla, że samoopieka w dobie epidemii jest niezwykle istotna dla zdrowia jednostek. Jej zastosowanie ma być zasadne przede wszystkim w dziedzinie „zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego”.

W przygotowanym raporcie Dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris Karolina Pawłowska podkreśliła jednak, że oprócz oczywistego zagrożenia dla dziecka, aborcja farmakologiczna wywołuje też skutki uboczne u kobiet.

„Powoduje liczne skutki uboczne, a jej następstwa często wymagają hospitalizacji. Trudno przyjętą przez WHO strategię rozumieć inaczej niż chęcią podważenia przepisów chroniących prawa do życia obowiązujących w większości państw świata. Osoby umożliwiające kobietom aborcję farmakologiczną jest bowiem znacznie trudniej ścigać, a sam proceder wykrywać, z czego nagminnie korzystają proaborcyjne organizacje” – wskazała Pawłowska.

Co jeszcze bardziej kuriozalne, podobne tezy zawarto też w Global Humanitarian Response Plan COVID-19. Jest to strategia walki z pandemią koronawirusa, podpisana przez Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa. Dokument wskazuje m.in. na konieczność zapewnienia wszystkim osobom dotkniętym kryzysem humanitarnym Minimalnego Początkowego Pakietu Usług z zakresu „zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego”. W wydanym w 2018 roku dokumencie technicznym do tego pakietu zaliczono m.in. aborcję.

„Wybory i prawa kobiet do opieki zdrowotnej w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego powinny być przestrzegane niezależnie od statusu COVID-19. Dotyczy to dostępu do antykoncepcji i bezpiecznej aborcji w pełnym zakresie prawa” – czytamy w wytycznych WHO.

Źródła: ordoiuris.pl/nczas.com

REKLAMA