
Rząd proponuje, aby minimalne wynagrodzenie za pracę w 2021 r. wyniosło 2800 zł brutto, a stawka godzinowa – 18,30 zł brutto – poinformowało we wtorek Centrum Informacyjne Rządu.
„Oznacza to wzrost minimalnego wynagrodzenia o 7,7 proc. w stosunku do płacy minimalnej obowiązującej w tym roku (2600 zł). W rezultacie w 2021 r. minimalne wynagrodzenie będzie stanowić 53,2 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2021 r.” – wskazano w komunikacie.
CIR zaznaczył, że przyjęcie tej propozycji spowoduje zwiększenie wydatków budżetu państwa o ok. 385,8 mln zł.
Rada Ministrów zdecydowała też, że proponowana minimalna stawka godzinowa w 2021 r. ma wynieść 18,30 zł. (w 2020 r. było to 17 zł). Według rządowych szacunków przyjęcie tej propozycji spowoduje zwiększenie wydatków budżetu państwa o ok. 2,5 mln zł.
Horrendalne koszty pracy
Wzrost wynagrodzenia to oczywiście także wzrost kosztów pracy. Przy obowiązującej aktualnie kwocie brutto 2600 zł, pracownik „na rękę” otrzymuje 1920 zł, a pracodawca musi zapłacić w sumie 3132 zł. Po drodze „rozpływa” się więc ponad 1200 złotych.
Przy zapowiadanej kwocie 2800 zł brutto, pracownik otrzyma 2061 zł, a pracodawca łącznie będzie musiał zapłacić 3373 zł. Tym razem „rozpływa” się już 1300 zł.
Choć pensja minimalna wzrośnie o 200 zł brutto miesięcznie, to do pracownika trafi ok. 140 zł więcej, a pracodawcy koszty wzrosną o ok. 240 zł miesięcznie. Dzięki wzrostowi płacy minimalnej teoretycznie o 200 zł, państwo na swoje wydatki pobierze od każdej pensji po „stówce”.
Wzrost płacy minimalnej zaowocuje także wzrostem przeciętnego wynagrodzenia, a co za tym idzie wyższymi składkami ZUS dla przedsiębiorców.