Najpierw gigantyczna demonstracja na berlińskich ulicach przeciwko restrykcjom narzuconym przez koronawirusa, a teraz wzrastająca agresja wobec nakazu noszenia maseczek. Wygląda na to, że Niemcy są na skraju wytrzymałości i coraz częściej puszczają im nerwy.
Wielu niemieckich pasażerów nie chce nosić masek w pociągach i samolotach, jest agresywna wobec pracowników, a przewoźnicy mają problemy z egzekwowaniem prawa – wynika z opowieści niemieckiej konduktorki i stewardessy zamieszczonych na stronach tygodnika „Der Spiegel”.
Według cytowanej przez niemiecki tygodnik 48-letniej konduktorki regionalnych pociągów Deutsche Ban w północnych Niemczech, tzw. pandemia koronawirusa w połączeniu z wakacjami spowodowała eksplozję agresji wobec pracowników pociągów. Niemcy ewidentnie zaczęli tracić cierpliwość.
„Jestem obrażana, opluwana, pasażerowie grożą mi pobiciem lub wyrzuceniem z pociągu. Znam maszynistę, który został pobity, bo powiedział pasażerowi na peronie, by założył maskę” – twierdzi kobieta.
Jak dodaje, pasażerowie często nie stosują się do zaleceń dotyczących masek i utrzymywania dystansu, a próby wytłumaczenia ludziom potrzeby masek są najczęściej daremne – dotyczy to zwłaszcza ludzi starszych. Ocenia też, że spośród tych, którzy maski noszą, tylko jedna trzecia nosi je prawidłowo, zasłaniając i usta, i nos.
Kobieta opisuje też problemy z egzekwowaniem przepisów – wezwanie policji to 20 minut opóźnienia pociągu, a w dodatku same służby nie mają pewności, czy interweniować powinna policja landu, czy policja federalna.
Niemcy buntują się też w samolotach. Podobny obraz wyłania się z opowieści cytowanej przez pismo stewardessy. Kobieta zwraca uwagę, że maski, które otrzymuje od pracodawcy są gorszej jakości, niż te, które dostawała na początku pandemii. Narzeka też na poziom higieny w samolotach. A choć linie lotnicze dbając o swój wizerunek kładą nacisk na przestrzeganie przepisów, wielu pasażerów używa masek np. jako opaski na oczy. Inni z kolei narzekają, że ich siedzący obok nich nie chcą założyć maski i przez to stwarzają zagrożenie.
Niemcy ewidentnie zaczęli tracić cierpliwość nakazami jakimi zostali obciążeni w związku z tzw. pandemią. Nie dotyczy to wyłącznie noszenia masek w publicznych środkach lokomocji. W sobotę 1. sierpnia na ulice Berlina wyszły dziesiątki tysięcy ludzi, żeby zaprotestować przeciwko obostrzeniom. Mainstreamowe media podawały, za berlińską policją, że uczestników było 17 tys., jak wynika jednak ze zdjęć i nagrań internautów te szacunki mogą być mocno zaniżone.
Źródła: NCzas.com, PAP