Rolnicy się nie patyczkują. Złożyli wizyty politykom PiS. „Tu mieszka zdrajca wsi” [VIDEO]

Rolnicy protestują przeciwko
Rolnicy protestują przeciwko "Piątce dla zwierząt"/Fot. screen Twitter
REKLAMA

Rolnicy wciąż nie dają za wygraną i sprzeciwiają się „Piątce dla zwierząt”, która uderza w polskie rolnictwo. Dzisiaj zgromadzili się w Warszawie, by dać wyraz swojemu niezadowoleniu. Zdarzają się jednak także bardziej lokalne akcje.

Rolnicy odwiedzili m.in. dom posła Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Gawrona z Kochanowic w województwie śląskim. Przyległą do posesji drogę zablokowali ciągnikami. Poseł głosował za ustawą antyhodowlaną. Rolnicy postanowili więc zawiesić na jego płocie adekwatne hasło. „Tu mieszka zdrajca wsi” – napisali na banerze, który zawisł przed domem polityka. Domagali się także oświadczenia, czy jest ich reprezentantem czy przeciwnikiem.

Pan jest naszym przedstawicielem w Sejmie. Myśmy na pana głosowali, a pan opowiada się przeciwko nam. Olał pan nas – powiedział politykowi jeden z protestujących.

REKLAMA

Panie pośle, jesteśmy dla pana czy pan dla nas – dopytywał jeden z rolników.

PiS-owska lojalność partii

Polityk PiS twierdził, że jest gotów na rozmowy z rolnikami w swoim biurze poselskim. Jednak inna grupa rolników, którzy odwiedzili w biurze posła PiS Jana Warzechę, przekonała się, do jakich wniosków skłonni są dojść politycy partii rządzącej. Warzecha opublikował bowiem swoje przemyślenia na Facebooku.

„21 września br. przyjąłem w biurze poselskim dwóch przedstawicieli lokalnych hodowców drobiu – Marcina Orkisza i Bogdana Kosińskiego. Po wysłuchaniu ich opinii, a głównie krytyki nowych rozwiązań zawartych w procedowanej w parlamencie ustawie o ochronie zwierząt, przedstawiłem wyraźnie moje stanowisko w tej sprawie” – relacjonował polityk.

Przyznał, że jego „największe wątpliwości” budzą zapisy dotyczące uboju rytualnego i terminu jego wprowadzenia. „Hodowcy drobiu i bydła rzeźnego obawiają się, że nasz rodzimy rynek nie wchłonie w całości ich produkcji i nastąpi nadpodaż mięsa oraz spadek cen żywca. Liczę, że w tej kwestii w ustawie nastąpią jakieś zmiany, chociażby wprowadzone zostaną nowe terminy lub rekompensaty finansowe” – podkreślał.

Jednocześnie polityk oświadczył, że „zagłosuje zgodnie z dyscypliną klubową, gdyż chce zachować opinię polityka lojalnego”. ” Skuteczność i przydatność wykluczonego z klubu parlamentarnego i z partii rządzącej posła w sejmie jest znikoma. Niewiele mógłbym pomóc naszemu miastu i regionowi” – twierdził .

„Pojawiają się na protestach hodowców skierowane w stosunku do mnie zarzuty sprzeniewierzenia się interesom rolników. Uważam je za krzywdzące. Wychowałem się na wsi, pracowałem od dziecka w rodzinnym gospodarstwie rolnym, skończyłem kierunek ekonomiczny na Akademii Rolniczej, w Sejmie zasiadałem w komisji rolnictwa, należę do Parlamentarnego Zespołu Rolnego. Doskonale znam problemy wsi i rolnictwa. Tłumaczyłem przedstawicielom hodowców, że mój ewentualny głos przeciw ustawie nie miałby znaczenia, bo wspiera ją bardzo aktywnie także większość parlamentarzystów z Platformy Obywatelskiej i wszyscy z Inicjatywy Polskiej i Zielonych i Lewicy” – żalił się poseł.

„Rekwizyty przyniesione mi do biura przyjmuję jako wyraz protestu. Rozumiem obawy hodowców. Interpretacji tych „darów”: kapusty, oleju, używanych gumofilców i paska nie będę komentował. Sądzę, że słowa te wypowiedziane zostały przez protestujących w emocjach i dla potrzeby mediów” – zakończył parlamentarzysta.

Pozorne poprawki antyhodowlane

Wczoraj premier Mateusz Morawiecki przedstawił proponowane zmiany w złożonym przez PiS projekcie ustawy antyhodowlanej. Rzekomemu wydłużeniu miałby ulec okres wejścia przepisów w życie. Jednak hodowcy podkreślają, że w rzeczywistości jest to tylko miesiąc dłużej.

Ponadto PiS chce dopuścić także ubój rytualny – ale tylko drobiu. Komentatorzy podkreślają, że jest to tylko ruch mający na celu podzielić rolników.

Źródła: Twitter/Facebook/nczas.com

REKLAMA