W stronę fotoreportera poleciało co najmniej pięć pocisków. Gutry będzie domagał się odszkodowania od policji

Fotoreporter Tomasz Gutry postrzelony przez policję.
Fotoreporter Tomasz Gutry postrzelony przez policję. (Fot. Facebook/Monika Adamczyk)
REKLAMA

Fotoreporter postrzelony przez funkcjonariuszy podczas tegorocznego Marszu Niepodległości, Tomasz Gutry, zapowiedział, że będzie się domagał wysokiego odszkodowania od policji. 74-latek przyznał, że kwota może mieć nawet sześć zer.

11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że organizatorzy planowali wersję zmotoryzowaną, wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Powodem było m.in. działanie policji, która nie wpuściła większości pojazdów na wyznaczoną trasę i kazała uczestnikom udać się na manifestację pieszo. Podczas marszu doszło do starć z policją, które miały miejsce m.in. w rejonie ronda de Gaulle’a.

Komenda Stołeczna Policji przekazywała, że „grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwo innych ludzi”. Organizatorzy mówili natomiast o prowokacji. Jak wskazywali, w stronę uczestników marszu także leciały przedmioty z pobliskich dachów i policja wówczas nie reagowała.

REKLAMA

W obszarze ronda de Gaulle’a oddziały prewencji podjęły agresywną interwencję. Funkcjonariusze użyli środków przymusu bezpośredniego – gazu łzawiącego i broni gładkolufowej.

Podczas tych zamieszek fotoreporter „Tygodnika Solidarność” Tomasz Gutry został trafiony przez policję z takiej broni z zaledwie kilku metrów. Gumowy pocisk utkwił w twarzy 74-latka. Mężczyzna na kilka dni trafił do szpitala. Teraz będzie domagał się do policji odszkodowania.

Moi koledzy sugerują wysoką sumę. Nie będę podawał jaką – powiedział Gutry komentując pytanie o kwotę odszkodowania, którego będzie domagać się od policji. Dopytywany, o jaką mniej więcej chodzi kwotę, doprecyzował, że „dużą, może to być nawet sześć zer”.

Pytany, czy był jeszcze raz przesłuchiwany przez policję, powiedział, że nie. Podkreślił przy tym, że jeśli nie dostanie formalnego pisma, to będzie odmawiał. Wcześniej fotoreporter mówił, że został przesłuchany przez policję jeszcze w szpitalu.

Funkcjonariusz pytał mnie m.in. jak byłem ubrany. Policja poprosiła mnie też o zdjęcia – mówił wtedy Gutry.

Co najmniej pięć pocisków

Fotoreporter opowiedział również o tym, że dopiero w domu zdał sobie sprawę, że w wyniku tego zdarzenia odniósł obrażenia także w okolicach kolana.

Okazało się, że trzeciego dnia w domu byłem w kuchni i założyłem prawą nogę na lewe kolano. Poczułem, że coś boli. (…) Był tam duży siniak po postrzale – opowiedział.

Według moich kolegów, którzy oglądali różne materiały wideo w moim kierunku poleciało co najmniej pięć pocisków. Dwa, które mnie trafiły i trzy, które się odbiły, zostawiając ślady kurzu – dodał.

Fotoreporter w wyniku postrzału w twarz doznał złamania kości policzkowych. Podczas operacji założono mu płytkę tytanową. Pocisk, który utkwił w twarzy 74-latka miał długość 7 centymetrów. Został zabrany przez policję.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, którzy podczas zabezpieczania Marszu Niepodległości użyli broni gładkolufowej. Z informacji PAP wynika, że postrzelono nie tylko fotoreportera „Tygodnika Solidarność” Tomasza Gutrego, lecz także jeszcze jedną osobę.

Wykonywane są czynności dowodowe, w tym nagrania. Zostanie uzyskana również dokumentacja medyczna, planowane są również czynności z zasięgnięciem opinii biegłych – przekazała PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Źródła: PAP/nczas.com

REKLAMA