Nadciąga 8 marca. Jest się czego bać. „Musimy wszyscy, jak jeden mąż, wyjść na ulice”

Demonstracja kobiet z 8 marca 2018 r./foto: PAP
Demonstracja kobiet z 8 marca 2018 r./foto: PAP
REKLAMA

Socjalistyczna Partia Ameryki wymyśliła w 1910 toku tzw. Dzień Kobiet. Międzynarodówka Socjalistyczna „święto” przyklepała. Jego rozkwit w naszej części Europy nastąpił po rewolucji październikowej, do czego przekonała Lenina feministka bolszewicka Aleksandra Kołłontaj.

Do 1965 roku był to jeszcze normalny dzień pracy, ale później zrobiono z tego mocno pijacki dzień wolny od zajęć. Z czasem 8 marca stał się w Związku Sowieckim jednym z przyjemniejszych i ważniejszych „świąt”. Moskwa wyeksportowała takie uroczystości do państw satelickich.

Przez lata symbolami 8 marca był więdnący goździk, para rajtuz jako prezent w zakładzie pracy i okazja do imprezowania. W ostatnich latach 8 marca przejęły feministki i z roku na roku zamiast „przodownic pracy socjalistycznej”, najmocniej „świętują” ten dzień lewicowe aktywistki.

REKLAMA

Z roku na rok wysuwają też coraz bardziej radykalnie hasła. Eurodeputowana Sylwia Spurek już w „wigilię” święta biadoli:

„Nie wszystkie z nas mają prawo do aborcji, dostęp do nowoczesnej antykoncepcji. Nie wszystkie są wystarczająco chronione przed przemocą. Na czwartkowym posiedzeniu Komisji FEMM przypomniałam czemu 8 marca Europejki nie będą miały powodów do świętowania”.

Z kolei Kidawa-Błońska pisze, że debata „8 marca – dzień kobiet walczących o wolność” z udziałem parlamentarzystek KO i @kongreskobiet dowiodła, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w zakresie praw kobiet. „Już wkrótce za naszymi postulatami pójdą działania” – oznajmiła. Jeszcze jeden sygnał skrętu w lewo PO.

Manifa Trójmiasto zapowiada wyjście na ulice „na rzecz praw kobiet, różnorodności i solidarności społecznej”. Nam najbardziej spodobało się wezwanie Niny Dom: „8 marca musimy wszyscy jak jeden mąż wyjść na ulice”. Nie wiadomo, czy ten „jeden mąż” to jednak nie jakaś złośliwość?

Z internetu można się też dowiedzieć, że „urocze Panie” zbiorą się na „Rondzie Praw Kobiet” w Warszawie pod hasłem „Dzień kobiet bez kompromisów”. To wcale nie gorsze hasło niż to z czasów PRL głoszące, że „kobiety w szeregach ORMO podejmują zobowiązania dla uczczenia swego święta”.

Ale żarty się skończyły. Panie dodają, że 8 marca „wychodzimy na ulice przypomnieć kaczemu plemieniu o Prawach Kobiet”, o czym zawiadamia „Zjednoczona Lewica”.

Klub Lewicy złoży też 8 marca w Sejmie projekt ustawy zakładający zmianę definicji gwałtu. Na jakiekolwiek „bara-bara” trzeba będzie mieć uzyskaną „wyraźną i świadomą” zgodę. Najlepiej na piśmie, a dla uniknięcia proponowanej przez Lewicę kary 3 lat więzienia proponujemy jeszcze potwierdzić zgodę u notariusza…

Lewica chce zmiany definicji gwałtu. Zgłasza propozycję nowej ustawy

REKLAMA