
Pani Estera Flieger z portalu oko.press atakuje redaktora naczelnego portalu nczas.com dr Tomasza Sommera i posła Grzegorza Brauna za konferencję w Sejmie związaną z wyrokiem NSA, którzy orzekł, że akta umorzonego śledztwa IPN są informacją publiczną. Na zarzuty o kłamstwa i manipulacje odpowiada redaktor Tomasz Sommer, współautor monografii „Jedwabne. Historia prawdziwa”.
Na portalu oko.press ukazał się artykuł „Obsesje i kłamstwa Konfederacji: zaprzeczają w Sejmie polskiej odpowiedzialności za mord w Jedwabnem”. Artykuł odnosi się do konferencji z udziałem posła Grzegorza Brauna, mec. Jarosława Litwina oraz dr Tomasza Sommera z 11 maja, po tym jak Naczelny Sąd Administracyjny prawomocnie orzekł 28 kwietnia, że akta śledztwa IPN w sprawie Jedwabnego są informacją publiczną i każdy może mieć do nich dostęp.
O tajnych aktach
Pani Estera Flieger zarzuca Konfederacji i dr Sommerowi kłamstwo „o tajnych aktach i ukrywaniu prawdy”. Jak pisze na portalu oko.press, odnosząc się do wyroku NSA ws. akt umorzonego śledztwa IPN: „wcześniej nie były tajne: historycy mieli do nich dostęp, zapoznał się z nimi m.in. dr Krzysztof Persak”.
– Pani Flieger nie zna prawa, jeśli chce je poznać to niech zajrzy do KPK i wtedy się dowie, jaki status mają akta umorzonych spraw. Może to być dla niej zaskoczenie – odpowiada dr Tomasz Sommer.
– Niech się spyta prok. Ingatiewa ile razy odmawiał ujawnienia tych akt i komu. To też może być dla niej zaskoczenie – dodaje.
Autorka artykułu pisze także, iż „Sommer ogłosił, że nie powstała do tej pory żadna praca naukowa o Jedwabnem. Kolejna nieprawda – „Wokół Jedwabnego” taką właśnie jest”. Punkt wyżej, odnosząc się do innych słów Sommera, zauważa że pozycja ta „wyszła rok przed jego (śledztwa – red.) zakończeniem”.
– „Wokół Jedwabnego”, jak pisze Pani Estera, została opublikowana przed umorzeniem śledztwa, więc nie jest poważną pracą naukową dotyczącą sprawy, gdyż nie opisuje faktów związanych z jego umorzeniem. Nie obejmuje dużej części rzeczywistości związanej ze śledztwem, już nie komentując kuriozalnej zawartości tych tomów – komentuje Sommer.
– No chyba, że autorzy „Wokół Jedwabnego” wiedzieli, że śledztwo zostanie umorzone, ale to jest pytanie do Pani Estery skąd to właściwie wiedzieli? Ja zresztą sądzę, że oni rzeczywiście to wiedzieli – dodaje.
– Ignatiew nigdy nie przedstawił dokumentów, które zebrał, tylko odnosi się – nie przedstawiając ich. Postawa Ignatiewa to jest „ja wiem, ale nie powiem. Uwierzcie mi”. I my teraz mówimy na to sprawdzam – podsumowuje dr Tomasz Sommer.
O ekshumacji
Autorka artykułu twierdzi także, iż podczas konferencji prasowej padło kłamstwo „o przerwanej ekshumacji” i ma być to jeden z mitów, „do których środowiska negujące polskie sprawstwo zbrodni w Jedwabnem sięgają najczęściej”.
Jak pisze Pani Flieger „ekshumacja w Jedwabnem nie została przerwana, bo jeszcze przed rozpoczęciem prac na miejscu ustalony został jej zakres: odsłonięcie grobu bez podejmowania z miejsca pozostających w układzie anatomicznym kości”.
– Pani Flieger nie rozumie o czym pisze, bo nie zna dokumentów. Ekshumacja została przerwana, są na to dokumenty u prok. Ignatiewa. Jest postanowienie o ekshumacji i tam jest opisane, jak ona dokładnie ma wyglądać – odpowiada dr Sommer.
– Inna sprawa, że ekshumacja została przerwana nielegalnie, bo nie ma żadnych przepisów, które umożliwiają przerwanie ekshumacji w toku, bo tak sobie zażyczyli rabini. A tak się stało – podkreśla i dodaje, że w praktyce „nie prowadzono żadnych prac ekshumacyjnych, tylko robiono jakieś wykopki na zewnątrz”.
O łuskach
Kolejny zarzut Pani Estery Flieger dotyczy słów Grzegorza Brauna. – Kiedy w jedwabieńskiej mogile błysnęły niemieckie łuski, wówczas ekshumacja została przerwana, a dokumenty przez 20 lat nie były dostępne historykom – mówił poseł Konfederacji.
I jak twierdzi autorka artykułu na oko.press Braun „nie ma racji”, gdyż „pierwsze łuski znaleziono na miejscu już w marcu 2001 roku, a prace ekshumacyjne prowadzono na przełomie maja i czerwca. Sprawę dostępu do dokumentów wyjaśniliśmy wcześniej”.
Pani Flieger powołuje się także na badania Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Jak pisze „część łusek pochodziła z okresu I wojny światowej, a niektóre były nawet nieco starsze. Łuski stalowe świadczą z kolei o użyciu broni już po 1941 roku, kiedy Niemcom brakowało w procesie produkcji metali szlachetnych. Odnalezione łuski innych naboi wskazują, że pociski wystrzelono z broni, której niemiecka armia używała dopiero od 1942 roku (po raz pierwszy w północnej Afryce)”.
– Trudno Grzegorzowi Braunowi zarzucać kłamstwo ws. łusek, skoro wypowiedział na ten temat kilka zdań, a rozdział na ten temat w szykowanej monografii ma sto kilkadziesiąt stron. Natomiast rozdział ten wskazuje, iż prok. Ignatiew dokonał zupełnie mylnych ustaleń i ofiary Jedwabnego jak najbardziej mogły być rozstrzelane, ale wyjaśni to ostatecznie dopiero pełna ekshumacja – mówi dr Sommer.
O szpetnej historii
Ostatni fragment artykułu Pani Estery Flieger nosi tytuł „szpetna historia zaprzeczania zbrodni” i autorka ubolewa w nim także nad tym, że 10 lipca w 80. rocznicę zbrodni w Jedwabnem ma pojawić się Konfederacja, by „uhonorować ofiary, mówiąc prawdę”.
„To będzie już kolejny raz, gdy flirtująca z antysemityzmem prawica zaprzeczać będzie faktom w sprawie jedwabieńskiej zbrodni” – czytamy, a autorka przytacza m.in. wydarzenia z 2018 roku, gdy na miejscu uroczystości pojawił się ONR, „żądając ekshumacji i stając z transparentami, mówiącymi o tym, że była to zbrodnia niemiecka, a Polacy nie będą przepraszać”.
– Szpetna historia zaprzeczania zbrodni jest rzeczywiście szpetna, ale w odniesieniu do przypisywania jej Polakom, podczas gdy popełnili ją Niemcy. Ta historia zaprzeczania prawdzie o zbrodni w Jedwabnem, poprzez obarczanie nią Polaków jest też jawnie antypolska, jak zresztą cały portal oko.press, a pani Flieger w szczególności – podsumowuje dr Tomasz Sommer.