Głosował na Lidię Staroń. Poseł Konfederacji wydał oświadczenie. „Tak szczerze? W dupie to mam”

Jakub Kulesza Źródło: PAP
Jakub Kulesza Źródło: PAP
REKLAMA
15 czerwca Sejm wybrał nowego Rzecznika Praw Obywatelskich – niezależną senator Lidię Staroń, która jednak była kandydatką Prawa i Sprawiedliwości. Decydujący głos miała Konfederacja. Jakub Kulesza poparł Staroń. Po głosowaniu wydał oświadczenie.

W sumie Lidia Staroń otrzymała 231 głosów, a prof. Marcin Wiącek – 222, przy większości bezwzględnej wynoszącej 228 głosów. Przy tak rozłożonych głosach reszty Sejmu, kluczowy wpływ na głosowanie miała jednak Konfederacja.

Koło było jednak podzielone, a aż 5 z 11 posłów nie głosowało.

REKLAMA

Kandydaturę Marcina Wiącka poparł tylko Artur Dziambor. Krystian Kamiński, Jakub Kulesza i Robert Winnicki zagłosowali na Lidię Staroń. Przeciwko obydwóm kandydatom głosowali Krzysztof Bosak i Dobromir Sośnierz. Udziału w głosowaniu nie wzięli zaś Konrad Berkowicz, Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Tuduj i Michał Urbaniak.

NASZ NEWS! Wybory RPO. Konfederacja mogła zmienić bieg zdarzeń

Oświadczenie Kuleszy

Poparcie senator Staroń przez trzech polityków Konfederacji, zwłaszcza że kandydatka nie pojawiła się na zorganizowanej przez koło Konfederacji debaty. Przyszedł tylko Wiącek.

Po głosowaniu Jakub Kulesza postanowił wyjaśnić, dlaczego zagłosował na Staroń.

„Osoba prof. Marcina Wiącka bardzo mi się spodobała. Wykształcony, kompetentny i bardzo sympatyczny kandydat. Debata z jego udziałem odkryła jednak drugą stronę medalu. Jego wizja urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich stoi w całkowitej sprzeczności z tym jak ten urząd powinien funkcjonować” – napisał polityk.

Dodał, że papierkiem lakmusowym miało być jedno pytanie – o „łódzkiego drukarza”. Chodzi o sprawę przedsiębiorcy, który „odmówił wykonania usługi i po interwencji rzecznika Adama Bodnara został za to skazany przez sąd”.

„W tym pytaniu, wbrew pozorom, nie chodzi o to, że to były materiały środowisk LGBT – równie dobrze mogłyby to być materiały patriotyczne. Nie chodzi też o stosunek do art. 138 Kodeksu Wykroczeń, który zabraniał odmawiania wykonania usługi. Kluczowym aspektem tego pytania jest to czy Rzecznik Praw Obywatelskich powinien chronić obywateli przed mającymi monopol na przemoc instytucjami publicznymi, czy jednak powinien zastępować sądownictwo cywilne i mieszać się w spory na linii obywatel-obywatel” – stwierdził Kulesza.

„Prof. Marcin Wiącek przy pytaniu o łódzkiego drukarza wykonał unik mówiąc, że temat się zdezaktualizował z uwagi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2019 roku uznający ten przepis za niezgodny z Konstytucją. Odkrył się jednak przy kolejnych pytaniach, gdzie bardzo obszernie wyjaśniał swoją wizję poszerzenia kompetencji RPO o sprawy związane ze sporami pomiędzy obywatelami. Taka koncepcja sprawiłaby, że zamiast bronić obywateli, urząd RPO stałby się kolejną opresyjną wobec arbitralnie wybranych grup obywateli instytucją publiczną. W takiej sytuacji równie dobrze można by było RPO zlikwidować” – dodał polityk Konfederacji.

Parlamentarzysta wskazał też, że „prof. Wiącek praktycznie przez całą debatę robił uniki”.

„Z rzeczywistymi poglądami zdradził się jeszcze raz – przy pytaniu o równość płac. I były to poglądy w oczywisty sposób sprzeczne z naszymi” – skwitował Kulesza.

„W związku z powyższym prof. Wiącek nie mógłby liczyć nie tylko na wymagane do wyboru poparcie całego Koła Poselskiego Konfederacja, ale także na poparcie kogokolwiek poza kol. Arturem Dziamborem. W związku z powyższym zostały nam dwa wyjścia – albo po raz kolejny doprowadzić do niewybrania żadnego kandydata, co niechybnie skończyłoby się wskazaniem przez PiS pełniącego obowiązki RPO komisarza albo pomóc w wyborze niepartyjnego polityka i społecznika jakim jest senator Lidia Staroń” – dodał.

Z relacji polityka wynika, że Konfederacja rozważała wszystkie za i przeciw.

„Ja uznałem, że warto zaryzykować – wszak trudno było się przyczepić do pisemnych odpowiedzi senator Lidii Staroń na nasze pytania z debaty. W najgorszym przypadku premier Jarosław Kaczyński uzna, że osiągnął co chciał, że już mu senator Staroń nie jest potrzebna i że jego senatorowie mogą się wyłamać podczas głosowania w Senacie, przez co i tak skończymy z jakimś pisowskim komisarzem” – oświadczył Kulesza.

Poseł odniósł się także do argumentów o „upadku PiS-u” i „jedynej okazji do utarcia nosa Kaczyńskiemu”.

„Tak szczerze? W dupie to mam. To nie było ani wotum nieufności wobec Rządu, ani wniosek o rozwiązanie Sejmu. Takie histeryczno-huraoptymistyczne podejście to przykład niemerytorycznego, infantylnego antypisizmu, który opanował i sparaliżował w 2015 roku Platformę Obywatelską” – stwierdził Kulesza.

Poseł ocenił też, że żadnych przyspieszonych wyborów nie będzie. Uzasadniał, że to wymagałoby głosów PO, „której Klub, w takim wariancie mógłby się skurczyć do 1/3”.

„Nie będzie też żadnego obalania rządu, bo do tego potrzeba konstruktywnie utworzyć nowy z udziałem kol. Brauna, Korwina i Zandberga. To co będzie? Będzie co najwyżej zmiana sił i renegocjacja pozycji w rządzie ugrupowań składowych. A to ani mnie ziębi, ani grzeje” – podsumował Kulesza.

Źródła: nczas.com/Facebook

REKLAMA