
Nadciąga jesień, a wraz z nią zapowiadana „czwarta fala”. Kiedy zostanie ogłoszony jej szczyt – na razie nie wiadomo. W gronie kowidowych ekspertów portalu gazeta.pl jest m.in. dr Aneta Afelt, która już wcześniej wieszczyła, że pandemiczny reżim zostanie z nami jeszcze przez długie lata.
– Pandemia zostanie z nami przez kilka kolejnych lat. Nowe patogeny – takie jak SARS-CoV-2, które pojawiają się w środowisku ludzkim, mają to do siebie, że jeżeli ich rozprzestrzenianie się nie zostanie skutecznie zatrzymane, zostają w społeczności na długie lata – mówiła w rozmowie z gazeta.pl dr Aneta Afelt.
Afelt jest zarówno członkiem zespołu doradczego ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk, jak i koordynatorem ds. mobilności w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. W obszarze jej naukowych zainteresowań znajdują się geografia zdrowia, zatasowania hydrologii oraz zastosowania meteorologii i klimatologii.
W grudniu 2020 roku Rada Naukowa Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. S. Leszczyckiego PAN jednogłośnie nie wyraziła zgody na nadanie dr Anecie Afelt stopnia doktora habilitowanego w dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych, dyscyplinie nauki o Ziemi i środowisku.
W skrócie: obalono jej mądrości na całej linii. Poniżej screen oceny komisji.
Już w kwietniu dr Afelt wieszczyła, że przyjdzie nam żyć w reżimie sanitarnym przyjdzie nam żyć jeszcze przez 3 do 5 lat.
– My musimy przywyknąć do tego, że przez pewien czas, 3-5 lat, dopóki nie będziemy znali pełnej sytuacji, naszej reakcji na kolejne warianty, naszej reakcji immunologicznej odpowiedzi na szczepienia, na to, jak długo utrzymuje się odporność, w jaki sposób wirus będzie próbował obejść nasze wszystkie metody zapobieżenia jego rozprzestrzenianiu, dopiero wtedy będziemy w miarę przyzwoicie przygotowani naukowo i strategicznie – stwierdziła „ekspertka”.
Teraz odniosła się do prognoz na „czwartą falę”. – Najnowsze prognozy prezentowane przez Zespół Politechniki Wrocławskiej mówią, że czwarta fala zachorowań może sięgnąć nawet 30 tys. przypadków dziennie. Te wyniki zupełnie mnie nie zaskakują – mówiła dr Aneta Afelt.
Zachęcała też do przyjmowania szprycy. – Są tacy pośród nas, którzy przejdą zakażenie w sposób bezobjawowy, ale wirus szkody pozostawi, jak chociażby zwłóknienie płuc czy dolegliwości o charakterze neurologicznym. Ilu osób będzie to dotyczyć? Tego jeszcze nie wiemy, potrzebujemy więcej czasu, by to ocenić z populacyjnego punktu widzenia – czyli przeprowadzić solidne, na dużej próbie i w długim czasie badania – wskazała.
Twierdziła też, że wyjścia „przy tak masywnym kontakcie” są zasadniczo dwa. – W sytuacji, gdy nie mamy leku i tylko szczepionkę, mamy dwie możliwości ochrony zdrowia: alby przyjmiemy szczepienia i przejdziemy infekcję lekko, albo długoterminowo samoizolujemy się. Pozostaje oczywiście do wyboru również ryzyko ekspozycji na naturalne zakażenie i poniesienie konsekwencji zdrowotnych – straszyła.
Powielała także twierdzenie, jakoby szpryca zatrzymywała transmisję wirusa. – Jeżeli aktualnie mamy wyszczepionych 48 proc. społeczeństwa w Polsce, to brakuje nam wciąż 52 proc. Dlaczego jak największa część populacji musi przyjąć szczepionkę? Bo w ten sposób zatrzymujemy intensywną cyrkulację wirusa – grzmiała.
Argument o rzekomym zatrzymaniu transmisji koronawirusa u zaszprycowanych obalał m.in. dr Piotr Witczak podczas konferencji Ordo Medicus. Biolog medyczny powoływał się na najnowsze badania. Więcej o tym można przeczytać poniżej.
Aneta Afelt to "ekspertka" Wyborczej i PAN, która straszy Polaków kowidem. Dziś na czołówce gazetapl. Sprawdziłem cóż to za pani Kopernik. Kiedy ktoś pogoni tych bandytów informacyjnych? https://t.co/BAlfOwSKgg
— Tomasz Sommer (@1972tomek) August 28, 2021
„Aneta Afelt to „ekspertka” Wyborczej i PAN, która straszy Polaków kowidem. Dziś na czołówce gazetapl. Sprawdziłem cóż to za pani Kopernik. Kiedy ktoś pogoni tych bandytów informacyjnych?” – pytał retorycznie na Twitterze redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u dr Tomasz Sommer.
Źródła: gazeta.pl/Twitter/UW/PAN