Pracownik wRealu24.pl UJAWNIA kulisy zablokowania portalu. „To już zwykła, obrzydliwa komuna”

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)
REKLAMA
Pojawiają się nowe doniesienia w sprawie blokady portalu wRealu24.pl. Jeden z dziennikarzy tam pracujących ujawnił kulisy nagłej cenzury. „Rząd z dnia na dzień pozbawił mnie pracy, przy okazji oskarżając o «ruskoagentyzm». To bzdura” – wskazał Dominik Cwikła.

Na profilu na Facebooku Dominik Cwikła ujawnił kulisy cenzury nałożonej na portal wRealu24.pl.

„Należy zaznaczyć, że blokada nie nastąpiła wczoraj, czy tydzień temu, ale w pierwszych dniach marca. O ile się orientuję, portal wrealu24 był zaniedbany, a szefowie tegoż chcieli to zmienić. I zostałem zatrudniony do tego zadania. Zawartość strony była w lutym niewidoczna dla zwykłych użytkowników, zaś ja miałem «zapełnić» stronę, aby po jej opublikowaniu i ogłoszeniu, że działa, miała już treść. Normalna praktyka. O ile wiem, na początku marca stronę opublikowano, choć jeszcze nie ogłoszono jej do publicznej wiadomości, co miało wkrótce nastąpić. Ja zaś od poniedziałku do piątku tworzyłem treści” – relacjonował dziennikarz.

REKLAMA

„Pewnego dnia wchodzę rano na stronę, by zabrać się za robotę, a tu zonk. «Witryna nieosiągalna». Piszę do przełożonego co się stało, a on żartuje, że «może NASK zablokował xD», zaś kilka godz. później pisze, że chyba naprawdę tak się stało albo coś podobnego. Nie bardzo wiadomo było co i jak i tak naprawdę do niedawna nie było wiadomo, skąd to się stało. Wiadome było jedynie, że «poszedł rozkaz z góry», najpewniej z rządu lub «około rządu»” – ujawnił.

„Teraz media podają, że stało się to na zlecenie ABW pod pretekstem ruskoagentyzmu, a nieoficjalnie mówi się, że to zemsta pewnego Janusza – jakże pasujące imię! – który chciał się zemścić na red. Marcinie Roli za drążenie tematu respiratorów” – podkreślił.

Dziennikarz zaznaczył też, że Marcin Rola nie był jego przełożonym. Jak dodał, zajmuje się on telewizją wRealu24 – a nie portalem.

„I nie, nie było tam tej słynnej «ruskiej propagandy». To był normalny, prawicowy portal z nastawieniem wolnościowym. Takie było założenie i w myśl tego pisałem tam treści. Nie było tam fejków, nie było nawet prawie w ogóle podważania ukraińskiej narracji, bo dopiero na jaw wychodziło wówczas, jak mocno manipulują swój przekaz (vide rzekome udostępnienie przez Polskę lotnisk i Migów)” – zwrócił uwagę.

„Tak więc poza samym portalem i marką, którą zablokowano bezprawnie na zlecenie rządu, ja również jestem poszkodowany. Bo nagle, z dnia na dzień, bez żadnego uprzedzenie czy ostrzeżenia, bez żadnej podstawy prawnej, zostałem pozbawiony przez rząd pracy i źródła dochodu – mimo, że nie pracowałem dla rządu ani żadnej rządowej instytucji. To już nie jest socjalizm, a zwykła, obrzydliwa komuna” – skwitował Cwikła.


CZYTAJ TAKŻE:

 

REKLAMA