Rząd „bohatersko” rozwiązuje problem z węglem. Sommer: „Gaszenie pożaru benzyną”

Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
REKLAMA

Rząd warszawski „bohatersko” rozwiązuje kryzys energetyczny, który sam stworzył. To już kolejne podejście do tej sprawy. Tym razem rządzący wymyślili jednorazowy „dodatek węglowy” w wys. 3 tys. zł.

Braki węgla i ogromne ceny tego surowca to pokłosie rządowej polityki energetycznej. W ostatnich dniach na antenie Radia WNET europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk przyznał, że rząd warszawski stworzył problem nakładając embargo na rosyjski węgiel „trochę wcześniej niż wprowadziła je Unia Europejska”. Jak dodał, z Rosji „na potrzeby bytowe importowaliśmy ok. 8-10 mln ton rocznie”.

REKLAMA

– I tego węgla wyraźnie brakuje – przyznał polityk PiS.


CZYTAJ WIĘCEJ: PiS przyznaje się do błędu?! „Problemem jest, że zdecydowaliśmy się na embargo wcześniej niż UE”


Rząd warszawski już raz usiłował zaistniały problem „bohatersko” rozwiązać – poprzez wprowadzenie gwarantowanej ceny węgla. Socjalizm jednak, ku niczyjemu zaskoczeniu, znów nie zadziałał.

Prezydent Andrzej Duda Ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców niektórych paliw stałych podpisał 12 lipca. Zakłada ona, że maksymalna cena za jedną tonę węgla sprzedawanego gospodarstwom domowym (lub wspólnotom i spółdzielniom mieszkaniowym w przypadku budynków wielolokalowych ogrzewanych węglem) wyniesie nie więcej niż 996,60 zł.

Jedno gospodarstwo domowe będzie mogło kupić maksymalnie 3 tony węgla w tej cenie.

Ustawa przewiduje „rekompensatę” dla przedsiębiorców w wysokości nie wyższej niż 1073,13 gr brutto za sprzedaż jednej tony paliwa stałego sprzedanego dla jednego gospodarstwa domowego. W praktyce oznacza to, że właściciel składu na każdej tonie byłby stratny od 800 do 1000 zł.

Fakty te nie przeszkodziły jednak premierowi rządu warszawskiego w utyskiwaniu na brak „woli współpracy” wśród sprzedających. Polityk wprost też przyznał, że „jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem”.


CZYTAJ TAKŻE: Morawiecki przyznał to WPROST. Węgla będzie brakować. „Jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu (…) a wolnym rynkiem”


Rząd najwyraźniej nie zasypia gruszek w popiele i tworzy kolejne „rozwiązania”. Równie „bohaterskie”, jak poprzednie. W rządowym wykazie prac legislacyjnych opublikowano informację na temat projektu wprowadzającego dopłatę do węgla.

Jednorazowa „dopłata” w wysokości 3 tys. zł miałaby przysługiwać gospodarstwom domowym, w których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe. Źródło to musi być zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającym co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.

Co więcej, do uzyskania dopłaty konieczne jest uzyskanie wpisu lub zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków.

Jeśli wniosek o dopłatę węglową złoży więcej niż jeden członek gospodarstwa domowego, wówczas pieniądze zostaną wypłacone temu z wnioskodawców, kto zrobił to pierwszy. Termin składania wniosków ma upływać 30 listopada 2022 roku, a gmina ma maksymalnie miesiąc na wypłatę pieniędzy.

Na stronach rządowych czytamy, że rozwiązanie to ma „wspomóc budżety domowe oraz zwiększyć poczucie bezpieczeństwa energetycznego i socjalnego”.

„Tym samym przyczyni się do ograniczenia negatywnych skutków sytuacji międzynarodowej na te z gospodarstw domowych, dla których główne źródło ciepła zasilane jest węglem lub paliwami węglopochodnymi” – napisano.

Za przygotowanie projektu odpowiada minister klimatu Anna Moskwa.

Do kolejnej „bohaterskiej” propozycji rządu warszawskiego odniósł się redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u i nczas.com Tomasz Sommer.

„PiS zapowiedział wprowadzenie „jednorazowego dodatku węglowego – 3 tys. zł.” Gaszenia pożaru benzyną ciąg dalszy” – skwitował na Twitterze.

REKLAMA