Po wybuchu w Przewodowie. Mer Lwowa: „Rozumiem ten żal Polaków, ale musicie zrozumieć, że…”

Andrij Sadowy. / Foto: screen YouTube: Radio ZET
Andrij Sadowy. / Foto: screen YouTube: Radio ZET
REKLAMA

Mer Lwowa Andrij Sadowy skomentował sprawę eksplozji w Przewodowie na Lubelszczyźnie. Samorządowiec wyraził solidarność z Polakami z zaapelował o otwartość w śledztwie nad przyczyną wybuchu.

We wtorek na miejscowość Przewodów w Lubelskiem spadła rakieta – najprawdopodobniej wystrzelona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą – i zabiła dwie osoby. Pocisk miał zapewne zestrzelić rosyjską rakietę, lecz zabłąkał się i spadł na teren Rzeczypospolitej.

REKLAMA

Choć Kijów utrzymywał z początku, że rakieta na pewno nie została wystrzelona przez Ukraińców, to później złagodził stanowisko.


Czytaj więcej: Kijów zaskoczył Warszawę reakcją na wybuch. Duda broni Zełenskiego: Ogromnie to przeżywa


Na temat tragedii wypowiedział się mer Lwowa w rozmowie z polską rozgłośnią radiową RMF FM. – Jestem przekonany, że musi być maksymalna otwartość, żeby poznać prawdę – powiedział samorządowiec.

– Rozumiem ten żal Polaków, ale musicie zrozumieć, że my w samym tylko Lwowie mamy po trzy, cztery ceremonie pogrzebowe dziennie. Podczas tej wolny zginęło już ponad 200 mieszkańców miasta, a w całej Ukrainy – już tysiące – dodał Andrij Sadowy.

Polityk twierdzi, że udałoby się uniknąć wielu ofiar, gdyby Zachód zintensyfikował i przyśpieszył pomoc dla walczącej z najeźdźcą Ukrainy.

– Teraz pomoc jest mocniejsza, ale jeszcze nie jest taka, jakiej potrzebujemy. Powinniśmy mieć nowsze uzbrojenie – dziś mamy broń zdolną strzelać na 70 km. Gdybyśmy mieli rakiety o zasięgu 300-400 km, wojna byłaby już skończona – mówił Sadowy.

– Jesteśmy jak Dawid, który walczy z Goliatem, nikt nie wierzył, że osiągniemy przewagę nad Rosją. Musimy jednak dobić tego „niedźwiedzia”, bo on nie daje żyć ani nam, ani wam – dodał samorządowiec.

Po tragedii w Przewodowie. Michalkiewicz: „Reakcja strony ukraińskiej skłoniła mnie do wątpliwości”

REKLAMA