Prowincja chce suwerenności. Indianie się sprzeciwiają. „Nie pozwolimy na to”

RoseAnne Archibald oraz Justin Trudeau.
RoseAnne Archibald oraz Justin Trudeau. / foto: domena publiczna
REKLAMA

Parlament Alberty uchwalił ustawę, która jednostronnie przyznaje rządowi prowincji większą niezależność od rządu federalnego. Premier Kanady Justin Trudeau oświadczył, że nie jest zainteresowany polityczną walką, zwrócił uwagę na prawa Indian.

Ustawa o „suwerenności w ramach zjednoczonej Kanady” to wyborcza obietnica obecnej konserwatywnej premier prowincji Danielle Smith (United Conservative Party – UCP), która zarzucała rządowi federalnemu działanie na szkodę Alberty. Nowe prawo „będzie bronić interesów Alberty, dając naszej prowincji prawne ramy do reagowania na federalne ustawy czy decyzje polityczne, które negatywnie wpływałyby na prowincję” – napisano na stronie parlamentu Alberty.

REKLAMA

Uchwalona w czwartek ustawa, z której w trzecim czytaniu usunięto najbardziej kontrowersyjne zapisy, jest mocno krytykowana. Zdaniem przeciwników otwiera drogę do prób podważania federacji Kanady w jej obecnej formie, z konstytucyjnie określonym podziałem kompetencji rządu federalnego i prowincji.

Te obawy zdają się nie być pozbawione podstaw, bo np. jeden z autorów projektu, profesor nauk politycznych z Uniwersytetu Calgary Barry Cooper, uważa, że konstytucja Kanady nie jest prawnie wiążącym dokumentem i nie chroni interesów Alberty.

Chcę zmienić konstytucję – powiedział Cooper w środę publicznemu nadawcy CBC. Agencja Canadian Press przypomniała, że w 2021 r. powstała Strategia Wolnej Alberty (Free Alberta Strategy), odzwierciedlająca założenia polityczne doradców Smith, zarzucające federalnemu prawu, że „śmiertelnie” ogranicza rozwój Alberty.

Premier Trudeau, który początkowo mówił o współpracy, po uchwaleniu ustawy, podczas spotkania z największą organizacją kanadyjskich Indian, Assembly of First Nations, powiedział, że ustawa jest narzędziem do politycznej walki z rządem federalnym. – Nie jestem zainteresowany walką z rządem Alberty – zadeklarował Trudeau, odpowiadając na pytania w czwartek po południu.

W Albercie w maju 2023 r. odbędą się wybory parlamentarne, a najważniejszym przeciwnikiem UCP jest Nowa Partia Demokratyczna (NDP). Szefowa NDP Rachel Notley apelowała, by premier Smith wysłała tekst ustawy do sądu, by ten wypowiedział się o konstytucyjności. Jak napisał dziennik „Edmonton Journal”, Smith nie zamierza tego zrobić.

W Kanadzie ustawa przyjęta przez parlament federalny musi uzyskać royal assent, tzn. być podpisana przez reprezentującego monarchę brytyjskiego generalnego gubernatora, zaś w prowincjach podpis świadczący o uzyskaniu „royal assent” składa lieutenant-governor. Do piątkowego popołudnia nie było informacji, by Salma Lakhani podpisała ustawę. W historii Kanady było kilka przypadków odmowy podpisu.

Problemem dla rządu Alberty i dla rządu Saskatchewan, gdzie w parlamencie trwają prace nad podobną ustawą, mogą stać się Indianie. Kanada jako państwo istnieje na terenach przekazanych przez Indian w traktatach „w opiekę” Koronie, którą reprezentuje rząd federalny, a nie oddanych na własność. Indianie zażądali teraz, by Alberta i Saskatchewan wycofały się ze swoich pomysłów, ponieważ naruszają one prawa wynikające z traktatów.

Nie będziemy biernie stać. Nie pozwolimy na to – mówiła przed ostatecznym głosowaniem w parlamencie Alberty, RoseAnne Archibald, przewodnicząca Zgromadzenia Pierwszych Narodów (Assembly of First Nations, AFN), panindiańskiej organizacji ludów tubylczych Kanady, oficjalnego partnera rządu tego kraju.

Zaś wódz Tony Alexis z Alberty, wypowiadając się w imieniu Indian objętych tzw. traktatem szóstym, powiedział, że Indianie nie oczekują „zmian czy poprawek do ustawy”, ale jej wycofania.

REKLAMA