Prawybory Nowej Nadziei. Pitoń UJAWNIA kolejne kulisy. „Podpytywałem się go, co się takiego stało” [VIDEO]

Sebastian Pitoń na Konferencji Prawicy Wolnościowej. Fot. BanBye
Sebastian Pitoń na Konferencji Prawicy Wolnościowej. Fot. BanBye
REKLAMA

Prawybory to pretekst, żeby sympatycznie usunąć Wężów – ocenia Sebastian Pitoń wydarzenia organizowane przez partię Nowa Nadzieja. „Węże” to uknute przez Mentzena pogardliwe określenie o Dziamborze, Sośnierzu i Kuleszy.

Przypomnijmy, że Sebastian Pitoń nie został dopuszczony do startu w prawyborach na „jedynki” Nowej Nadziei w okręgu Nowy Sącz.

REKLAMA

Powód, jaki podano, to rzekome zgłoszenie już na listy wyborcze Pitonia przez Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Mentzen pisał, że Pitoń został poinformowany wcześniej o tym, że w takiej sytuacji start z list Nowej Nadziei nie jest możliwy i nie rozumie jego zaskoczenia.

Sam Pitoń uważa to za „głupi pretekst”. Jak wyjaśniał, kilkanaście miesięcy temu jedynie nieformalnie rozmawiał z Braunem (ale i Korwin-Mikkem) o starcie.

Obaj panowie powiedzieli, że to uwzględnią i wezmą pod uwagę. W Żyrardowie była nasiadówka Rady Liderów Konfederacji i tam Braun wspomniał, że jestem jeszcze ja i żeby jakieś miejsce uwzględnić – przedstawiał swoją wersję wydarzeń Pitoń.

Natomiast te „porozumienia żyrardowskie” są już dawno nieaktualne, bo tam kilka „jedynek” mieli mieć zagwarantowane Wolnościowcy (wspomniani Dziambor, Sośnierz i Kulesza, którzy wówczas jeszcze należeli do KORWiN – red.), a to już dawno nieprawda. W związku z tym nie mam pojęcia czy tamto porozumienie odnośnie tego, że będę startował jest aktualne czy nie – kontynuował Pitoń.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prawybory. Pitoń odpowiada i ujawnia kulisy zgłoszenia przez Brauna. „Po prostu głupi pretekst”

Inicjator akcji „Góralskie Veto” raz jeszcze odniósł się do prawyborów. W rozmowie z Tomaszem Sommerem dowiedział się o innym powodzie krążącym w środowisku. Rzekomo na prawyborach miał pojawić się i wspierać Pitonia Mateusz Piskorski, czyli polityk oskarżany o szpiegostwo na rzecz Rosji. Pitoń był argumentem równie mocno zaskoczony, co rozbawiony.

Według Pitonia prawybory Nowej Nadziei to szopka zorganizowana dla wewnętrznych celów, niekoniecznie mająca wyłonić najlepszego kandydata w danym okręgu. Nie ma wątpliwości, że Mentzenowi i spółce chodziło głównie o to, by ukarać Dziambora, Sośnierza i Kuleszę za wystąpienie z partii KORWiN.

Pitoń ocenił jednocześnie, że prawybory miały potencjał na to, by być ciekawym wydarzeniem, ale nie dopuszczono do konkurencji pomiędzy kandydatami. W okręgu Sowy Sącz, gdzie chciał startować Pitoń, będzie ostatecznie tylko jeden kandydat – Ryszard Wilk.

Podobnie, czyli po jednym kandydacie, zgłosiło się do prawyborów w Bydgoszczy czy Lublinie. Tak się złożyło, że w tych okręgach zgłosili się jedynie nowi wiceprezesi partii Marcin Sypniewski (Bydgoszcz) i Bartłomiej Pejo (Lublin).

Kontrkandydatów brak, co uszczypliwie komentował na kanale Sommer 12 Pitoń. – Kto by chciał być posłem z Lublina czy Bydgoszczy? Nikt, przecież to jest 'oczywiste’. Wszyscy wiedzą, że to jest największy obicach, jaki może być, w związku z tym naturalne, że się nikt nie zgłosił – kpił.

Między wierszami dał do zrozumienia, że Sypniewski oraz Pejo i tak mieli wygrać, więc jeśli ktokolwiek chciał rywalizować w prawyborach na poważnie, to wybrał inny okręg, gdzie nie kandydują osoby wysoko postawione w partii.

TYLKO U NAS! Dlatego „wycięto” Pitonia z prawyborów? Sommer UJAWNIA [VIDEO]

Prawybory Nowej Nadziei. Pitoń ujawnia historię z Tarnowa

Rozbawiła mnie też sytuacja z Tarnowa. Miał startować w nich pan Macoń, szef tamtejszych struktur, i pan Pęczek, kolega Berkowicza z Krakowa. Mieli nawet wspólne spotkania wyborcze z Braunem i Berkowiczem – mówił Pitoń.

Potem nastąpiła dziwna sytuacja. Według relacji Pitonia Macoń został nagle usunięty z funkcji szefa tamtejszych struktur. A gdy wycofał się z prawyborów, to go przywrócono.

Podpytywałem się go, co się takiego stało. Plotki głosiły, że przyłożono mu pistolet do głowy i powiedziano: 'wycofaj się, bo Cię wyrzucimy’. Pan Macoń wysłał mi mema z sugestią, że 'cóż, wojna w rodzinie’ – śmiał się Pitoń.

Inicjator akcji „Góralskie Veto” ocenia, że partia Nowa Nadzieja nie chciała, by w Tarnowie doszło „bratobójczej” walki. Każdy z kandydatów zgromadziłby na pewno sporo elektorów, a skoro rywalizacji nie będzie, to tych elektorów można – zdaniem Pitonia – zagospodarować w innych okręgach (zgodnie z regulaminem głosować można raz w całych prawyborach).

Pitoń twierdzi też, że nieciekawie dzieje się w Gdyni, gdzie w normalnych okolicznościach startowałby Artur Dziambor, a „spadochroniarzem” został Stanisław Tyszka. Lokalne struktury nie chciały się na to zgodzić i w prawyborach wystartuje mocny kontrkandydat – Sylwester Pruś. Wg informacji Pitonia Pruś dostał polecenie, by nie startować, ale nie podporządkował się.

Uważa też, że po tym, gdy do prawyborów w Krakowie zgłosił się Stanisław Żółtek, Konrad Berkowicz nieco się zaniepokoił i ocenił, że jego zwycięstwo wcale nie jest takie pewne. Pitoń sugeruje, że w tej sytuacji trzeba było zorganizować więcej elektorów popierających Berkowicza.

Powyższe sytuacje, zdaniem Pitonia, także wpłynęły na to, że nie dopuszczono go do prawyborów.

Na mnie trzeba byłoby zużyć ze trzy autokary elektorów. A elektorów nie bierze się jak pieniędzy z drukarki – mówił Pitoń.

Cała rozmowa Tomasza Sommera z Sebastianem Pitoniem do obejrzenia poniżej oraz na kanale Sommer 12.

REKLAMA