Dziambor gotowy, by wrócić do pracy nauczyciela. „Politykiem nie można być za wszelką cenę” [VIDEO]

Artur Dziambor Źródło: YouTube / RMF FM
Artur Dziambor Źródło: YouTube / RMF FM
REKLAMA

– Jestem gotowy na to, żeby opuścić Sejm i wrócić do swojego zawodu. Politykiem się bywa, a nie się nim jest i politykiem nie można być za wszelką cenę – mówił Artur Dziambor w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM. Prezes Wolnościowców deklaruje, że jeśli zostanie usunięty z Konfederacji, to nie będzie romansował z żadną lewicującą partią tylko po to, by utrzymać się w Sejmie.

Coraz więcej wskazuje na to, że konflikt Sławomira Mentzena z Wolnościowcami zakończy się usunięciem Artura Dziambora, Jakuba Kuleszy i Dobromira Sośnierza z Konfederacji. Posłowie stracili już miejsca na liście, które jeszcze do niedawna Konfederacja im gwarantowała. Dziambor, który obecnie wciąż jest jeszcze liderem Konfederacji na Kaszubach, nie obawia się rozstania z polityką – zapowiada, że nie będzie szukał miejsca na listach partii „lewicujących” i jest gotów wrócić do zawodu nauczyciela.

REKLAMA

– Wierzę, że jest jeszcze szansa na porozumienie [z resztą Konfederacji] natomiast wiem doskonale, na co się koledzy beze mnie umówili – powiedziała w programie Roberta Mazurka Artur Dziambor.

Wolnościowiec uważa, że Konfederacji potrzebny jest reset i powrót do formuły, która działała jeszcze kilka miesięcy temu. Tymczasem według Dziambora liderzy Konfederacji robią coś zupełnie innego i za jego plecami umówili się na zupełnie nowy układ, z którego „na start” wycinają Wolnościowców (co może sugerować, że w przyszłości „wycięte” mają zostać także inne środowiska).

Prawybory Nowej Nadziei a Wolnościowcy. Dziambor gotów, by wrócić do zawodu

Trwają prawybory na „jedynki” Nowej Nadziei czyli liderów list w zbliżających się wyborach do Sejmu. W niektórych przypadkach wybory dotyczą miejsc, które jeszcze niedawno Konfederacja gwarantowała posłom Wolnościowców. W Gdyni, która od ok. dekady w środowisku wolnościowym kojarzy się z Arturem Dziamborem, wygrał niepochodzący z tego regionu, ani niemieszkający tam, Stanisław Tyszka, który jeszcze do niedawna był posłem Pawła Kukiza i atakował Konfederację.

Co ciekawe, w wyborach wystartował inny lokalny polityk z Nowej Nadziei, jeden z najbardziej oddanych ludzi Janusza Korwin-Mikkego, czyli Sylwester Pruś. Gdańszczanin zajął drugie miejsce (Tyszka nie zdobył ponad 50 proc. głosów, ale trzeci kandydat oddał mu swoje poparcie). Niedługo po wyborach Sławomir Mentzen postanowił odwołać Prusia z funkcji prezesa regionu.


Czytaj więcej:


Dziamborowi zaproponowano ponoć jedynkę w Szczecinie, ale wolnościowiec odrzucił tę propozycję, nie chcąc być dla szczecinian takim „spadochroniarzem”, jakim Tyszka jest dla wyborców z okręgu kaszubskiego. Niektórzy zaczęli więc sugerować, że Wolnościowcy mogą wystartować z list PiS lub PO. Robert Mazurek zapytał o to Dziambora w RMF FM.

Nie jest możliwy mój start z list PiSu. Nie jest też [możliwy mój start z list Solidarnej Polski]. […] Ja jestem wolnorynkowcem. Ja w ogóle nie spoglądam jakimkolwiek dobrym okiem na parte, które nie mają tego wolnorynkowego rysu. […] Nigdy z PiSem. […] Z Platformą mam dokładnie to samo. Mam problem polegający na tym, że Platfroma w tym momencie staje się partią lewicującą, albo przynajmniej centrolewicującą – stwierdził Artur Dziambor.

– Istnieje obawa, że zostanie pan sam – powiedział Dziamborowi redaktor Mazurek.

– Mogę zostać sam. To się zdarza. Jestem gotowy na to, żeby opuścić Sejm i wrócić do swojego zawodu. Ja bardzo lubiłem swój zawód. Ja jestem nauczycielem i akurat bardzo dobrze się w nim czułem. Oczywiście polityka jest pewną pasją, ale politykiem się bywa, a nie się nim jest i nie można nim być za wszelką cenę – stwierdził wolnościowiec.

REKLAMA