
Jacek Bartosiak nie wiedział o wszczęciu postępowania przez Komisję Etyki Rady Naukowej IS PAN, a o całej sprawie dowiedział się z mediów. Geostrategowi grozi utrata tytułu naukowego.
Pod koniec czerwca w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł o domniemanych plagiatach, których miał dopuścić się ekspert ds. geopolityki, dr Jacek Bartosiak. Jak pisała „GW”, powołując się na informacje dr Michała Piegzika, specjalisty od japońskiego prawa cywilnego na Edinburgh Napier University, plagiat miał pojawić się m.in. w książce Bartosiaka pt. „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”.
Zdaniem Piegzika „cały rozdział historyczny z rozprawy doktorskiej mógł zostać przepisany…”. Bartosiak w odpowiedzi zamieścił w mediach społecznościowych długi tweet, w którym m.in. poinformował Piegzika o możliwych konsekwencjach prawnych, jakie go czekają, jeśli nie zaprzestanie „naruszać jego dóbr osobistych”.
Kłótnia obu panów była komentowana przez media. Pisaliśmy o tym także na łamacz NCzas-u.
Czytaj więcej:
- Geopolityczne piekiełko. Radziejewski: kolejny plagiat. Bartosiak: dałem ci pieniądze
- Bartosiak: „Oskarżenia o plagiat są absurdalne”
Ze sprawą Bartosiaka zapoznała się Komisja Etyki Rady Naukowej IS PAN, która następnie podjęła jednogłośnie uchwały, w których między innymi „uznała za zasadny wniosek o uznanie poważnego naruszenia zasad etyki pracownika naukowego” i „uznała konieczność rozpatrzenia przez Radę Naukową ISP PAN ważności decyzji o nadaniu dr Jackowi Bartosiakowi stopnia doktora”.
Bartosiak zdążył już zareagować na uchwałę. – Godzinę temu, z publikacji prasowej, dowiedziałem się o szczegółach postępowania dotyczącego mojego doktoratu, prowadzonego przez Komisję Etyki Rady Naukowej IS PAN. Decyzja Komisji Etyki to jedynie rekomendacja dla Rady Naukowej do zajęcia się sprawą unieważnienia mojego doktoratu i nie przesądza stanowiska PAN w tej sprawie – podkreślił.
Geostrateg ma pretensje do PAN. – Do znaczącej większości pojawiających się w dziś mediach zarzutów nie mogłem się w żaden sposób ustosunkować, ponieważ nie zostałem o nich poinformowany. Bez mojego udziału została dokonana analiza mojej książki przez zespół kierowany przez osobę, której nie można uznać za bezstronnego i obiektywnego eksperta, ponieważ zajęła ona wcześniej już aż nadto publicznie stanowisko w tej sprawie. Nie umożliwiono mi zapoznania się z tą analizą oraz możliwości ustosunkowania się do niej. O terminie dzisiejszego posiedzenia Komisji Etyki nie zostałem zresztą również poinformowany – ocenił.
Bartosiak uważa także, że środowisko naukowe traktuje go niesprawiedliwie. – Jest to szczególnie smutne w kontekście tego, że w przywoływanym przez Komisję Etyki Kodeksie Etyki Pracownika Naukowego PAN (nigdy nie byłem zatrudniony w PAN) jest mowa o tym, że postępowanie prowadzone przez PAN powinno być prowadzone z prawem obwinionego do obrony oraz z zachowaniem dokładności i obiektywizmu. Osobie, której dotyczy postępowanie powinno się zapewnić „możliwość przedstawiania wyjaśnień i prawo do pomocy prawnej”, a „warunkiem najwyższych standardów jest poufność postępowania wyjaśniającego” oraz „właściwe zabezpieczenie dokumentacji w celu ochrony osób zaangażowanych w postępowanie”. Wygląda na to, że zasady te nie zostały zachowane w stopniu umożliwiającym mówienie o transparentnym i uczciwym potraktowaniu mnie jak i analizowanej sprawy – stwierdził.
– Dla wyjaśnienia chciałbym jeszcze, by wybrzmiało, że decyzja Komisji Etyki to jedynie rekomendacja dla Rady Naukowej do zajęcia się sprawą unieważnienia mojego doktoratu i nie przesądza stanowiska PAN w tej sprawie. Zapewniam, że jak tylko będę miał możliwość zapoznania się z WSZYSTKIMI zarzutami pod moim adresem, szczegółowo się do nich odniosę – zaznaczył.