Olejnik zrugała Grodzkiego w związku z koronawirusem. „Jeżeli coś podejrzewał, nie powinien iść na izbę przyjęć” [VIDEO]

Monika Olejnik i Tomasz Grodzki/Fot. screen Twitter
Monika Olejnik i Tomasz Grodzki/Fot. screen Twitter
REKLAMA

W obliczu rosnącej liczby zachorowań na koronawirusa w Polsce nie milkną echa wyjazdu marszałka Sejmu Tomasza Grodzkiego do Włoch. Ostatnio o szczegóły pytała Monika Olejnik w „Kropce nad i”.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki w TVN24 skomentował doniesienia o prywatnym wyjeździe do Włoch. Olejnik dopytywała także o szczegóły testu na koronawirusa.

Jako człowiek roztropny sprawdziłem w służbach sanitarnych, że w promieniu 30 kilometrów od miejsca, w którym byłem, nie było w momencie mojego wyjazdu ani jednego przypadku koronawirusa – twierdził we wtorek wieczorem Grodzki.

REKLAMA

Podkreślił, że przerwał swój urlop, aby poprowadzić posiedzenie Senatu. Gdy wyjeżdżał z Włoch, w okolicy, w której przebywał, zanotowano jeden przypadek koronawirusa. Zaznaczył też, że towarzyszący mu członkowie Służby Ochrony Państwa decyzją dowództwa zostali skierowani na czternastodniowe „zwolnienie z obowiązków”.

Grodzki, zapytany dlaczego nie poddał się kwarantannie, odparł, że „jeśli wszyscy pójdą na kwarantannę, to gospodarka stanie”.

To jest fałszywa taktyka. Niemcy poszli w innym kierunku. Robili mnóstwo testów przez to wiedzą, kto powinien iść na kwarantannę, a kto może iść do pracy, a gospodarka potrzebuje rąk do pracy – mówił Grodzki.

„Poszedłem na izbę przyjęć”

Dopytywany przez Monikę Olejnik, czy po powrocie do kraju poddał się badaniom w MSWiA odpowiedział, że nie. – Poszedłem na izbę przyjęć – powiedział Grodzki. Dziennikarka była wyraźnie zdumiona.

Dlatego, jako człowiek odpowiedzialny, bo zmieniamy tę doktrynę. Ja mam może trochę podejście wyprzedzające decyzje administracyjne, ale to, co zrobili Niemcy. Tam jest wykonanych 200 tys. testów. Po to, żeby ludzie wracający z zagranicy mogli być pewni, że nie przywieźli ze sobą koronawirusa – mówił.

Poszedł pan na izbę przyjęć, tak normalnie, i poprosił o test? – nie dowierzała Olejnik. – Jako zwykły obywatel pan poprosił o test? – dopytywała.

Oczywiście. Zarejestrowałem się i wykonałem ten test – przyznał Grodzki.

Na uwagę dziennikarki, że „tak nie można” marszałek Sejmu odparł: „Niech pani nie używa słowa nie można”. – To jest odwrotnie. Nawet trzeba, dlatego że te przepisy, które mówiły, że testy wykonujemy tylko u niektórych ludzi, w tej chwili, po naradzie w RBN-ie ulegają zmianie, ponieważ praktyka okazuje się fałszywą drogą – mówił.

Olejnik zrugała Grodzkiego. Jak podkreśliła, w momencie, w którym on wykonał test, nie każdy miał taką możliwość. – Tym bardziej, jeżeli coś podejrzewał, tym bardziej nie powinien iść na izbę przyjęć, żeby narażać innych – mówiła.

Marszałek Sejmu podkreślił, że była to izba przyjęć szpitala zakaźnego. – No to miałem nie robić tego testu? – skwitował w swoim stylu Grodzki.

Źródła: PAP/TVN

REKLAMA