
Program 500+ nie działa, więc rząd zamierza go nie tylko utrzymać, ale i waloryzować od 2023 roku lub podnieść o stałą kwotę. To jeden z pomysłów. Pieniądze na socjal miałyby pochodzić m.in. z uszczelnienia VAT-u. Ponadto powstać ma nowy urząd do realizowania rządowej „strategii”. Szykują się więc kolejne obciążenia podatników.
Mimo że w 2020 roku urodziło się rekordowo mało dzieci od 2004 roku, PiS utrzymuje program 500+, który nie zmienia demografii. Co więcej, partia rządząca ma już w marcu ogłosić nową strategię, która – jej zdaniem – przekona Polki do rodzenia dzieci.
Z doniesień „Gazety Wyborczej” wynika, że w ramach „nowego ładu”, która ma zmienić Polskę w ciągu kilku lat, uwzględniono także nową „strategię demograficzną”. W rządowym projekcie, który ma zostać ogłoszony na początku marca, zapisano powstanie nowego urzędu. Powstanie Instytut na rzecz Rodziny i Demografii, który ma odpowiadać za podniesienie wskaźnika dzietności.
Już w 2019 roku powołany został pełnomocnik ds. polityki demograficznej. Została nim wiceminister rodziny Barbara Socha.
Jednym z pomysłów na podniesienie dzietności w Polsce jest waloryzacja 500+. Pierwsza miałaby mieć miejsce w 2023 roku, a więc przed wyborami parlamentarnymi. To typowe zagranie ze strony PiS-u. Według „Wyborczej” najprawdopodobniej 500+ miałoby być podwyższane o wskaźnik inflacji.
Drugi wariant zakłada, że świadczenie byłoby podnoszone o stałą kwotę, tak jak emerytury.
Rząd zapewnia, że pieniądze na program socjalny miałyby pochodzić m.in. z uszczelnienia luki VAT oraz opodatkowania cyfrowych gigantów.
Z oficjalnych danych GUS wynika, że pierwsza fala narodzin pod wpływem wprowadzonego w 2016 roku programu 500+ zakończyła się niedługo po starcie.
Pozytywne skutki programu przestały bowiem być zauważalne już na przełomie 2017 i 2018 roku. Od tamtej pory statystyka narodzin zaczęła gwałtownie spadać. Nie pomogło także wprowadzenie świadczenia na pierwsze dziecko.
Źródła: Gazeta Wyborcza/money.pl/nczas.com