Gala UFC 261 na Florydzie zgromadziła tłumu fanów sportów walki. Południowy stan USA wciąż nie wprowadził lockdownu, a mimo to – tzw. pandemia nie stanowi tam poważnego problemu.
Za nami kolejna sobotnio–niedzielna noc z MMA. Ten, kto po KSW 60 pozostał przed telewizorem, by obejrzeć UFC 261, mógł zauważyć, że na trybunach gali na Florydzie są tłumy kibiców bez maseczek.
Wczorajsze UFC na Florydzie. pic.twitter.com/3t6XbjhIBS
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) April 25, 2021
Wolnościowcy wygrywają z zamordystami w walce z Covidem
Wszystko dlatego, że gubernator Florydy Ron De Santis wydał bardzo niewiele zakazów w związku z tzw. „pandemią”. Odmówił np. zamknięcia szkół w całym stanie i powiedział, że nakaz noszenia maseczek jest poza dyskusją. Krytykował stany, które walczą z koronawirusem za pomocą lockdownu. Pokreślił, że ufa obywatelom swojego stanu i wierzy, że „kierują się zdrowym rozsądkiem”.
Oczywiście – południowców straszono, że zakończy się to dla nich gehenną. I co? W ostatecznym rozrachunku, gdy inne stany wciąż walczą z Covidem, to Floryda może organizować gale UFC przy pełnych trybunach.
Natalia Dueholm porównała ze sobą strategię wolnościowej Florydy i etatystycznej Kalifornii. Oczywiście wyszło z niej, że libertariańskie podejście De Santisa miało więcej sensu. Więcej na ten temat w poniższym artykule:
Floryda nie jest jedynie przeciwko lockdownowi. De Santis sprzeciwia się również faszystowskim pomysłom wprowadzenia segregacji sanitarnej, którą proponuje wielu lewicowych i pseudoliberalnych polityków. Pisaliśmy o tym:
Państwo trzeba zdecentralizować
Przykład Florydy pokazuje również korzyści płynące z decentralizacji państwa. Gdy zawodzą rządy centralne – a Covid pokazał, że są one obecnie tak zawodne, jak nigdy wcześniej – to obywateli chronić powinny rządy regionalne. Działa to w USA (przykład Florydy i Teksasu), w Niemczech, czy we Włoszech, gdzie regiony buntują się przeciw lockdownowi.
W scentralizowanej na postkomunistyczną modłę Polsce, o restrykcjach na Śląsku, Kaszubach, czy Mazurach – decyduje rząd w Warszawie. Jak mu to wychodzi? Ano tak, że w samym 2020 roku mieliśmy najwięcej zgonów od czasów II wojny światowej, a początek 2021 jest jeszcze tragiczniejszy. Dodatkowo borykamy się z kryzysem gospodarczym. Jak na dłoni widać, że centralne planowanie jest ułomne.
Nadmiarowe zgony. Brakuje już trumien do grzebania Polaków [FOTO]
Źródło: NCzas