
Ilona Łepkowska oskarżyła Krzysztofa Stanowskiego o to, że krytykuje podatek reprograficzny w zamian za gratyfikacje finansowe od producentów sprzętu. Dziennikarz nie pozostał dłużny.
Najkrócej rzecz ujmując w podatek reprograficzny polega na nałożeniu dodatkowych opłat na producentów wszelkich nośników danych. Finalnie zapłacą oczywiście konsumenci. Mamy więcej płacić za smartfony, tablety, drukarki, komputery, telewizory, odtwarzacze, a nawet kartki papieru. Pieniądze z podatku mają wędrować do ludzi szeroko rozumianej kultury, którzy otrzymają status zawodowego artysty.
Łepkowska, scenarzystka i producent filmowa, w radiu RMF FM próbowała wytłumaczyć, dlaczego planowane rozszerzenie podatku (nalega, by nie nazywać go podatkiem, tylko opłatą) reprograficznego jest dla nas wszystkich dobre. Więcej na ten temat TUTAJ.
Nie był to pierwszy wywiad Łepkowskiej w tym temacie. Wcześniejszy wykpił Krzysztof Stanowski w programie „Dziennikarskie Zero”.
Łepkowska w radiu RMF FM nie chciała przyjąć argumentów przeciwnych i zasugerowała, że krytycy podatku są opłacani przez producentów sprzętu. Na pytanie redaktora Roberta Mazurka, czy wśród opłacanych krytyków jest także Stanowski, Łepkowska odpowiedziała: – Myślę, że tak.
– Czyli według pani @K_Stanowski jest sterowany i opłacany?
– Ja myślę, że tak!
– Stanowiski przejrzeli cię.
Dzisiejszy program to jest idealne wejście na pełnej w ten tydzień 😆 pic.twitter.com/tSV3RgXiga— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) May 10, 2021
„Skorumpowali mnie” – zaśmiał się w mediach społecznościowych Stanowski, komentując zarzuty Łepkowskiej. Zamieścił serię kolejnych wpisów.
„Artyści i twórcy powinni sobie znaleźć inną reprezentantkę – mniej durną i mniej antypatyczną. Chociaż możliwe, że nikt normalny nie chce świecić twarzą w tym temacie” – napisał Stanowski.
„Pani Łepkowska uważa, że w cenie papieru powinna być opłata na rzecz pisarzy (hmm, w sumie na mnie), bo ludzie pożyczają sobie książki. Dokładnie na tej samej zasadzie ludzie mogą sobie pożyczać miotły albo hulajnogi. Dlaczego w cenie miotły ma nie być dodatkowej opłaty?” – kontynuował dziennikarz.
Łepkowska ponadto powiedziała, że napisała książkę, ale mało ją osób kupiło z powodu pandemii. Chciałem tylko zaznaczyć, że księgarnie były otwarte, ponadto wystrzeliły w kosmos statystyki e-commerce, więc może to nie pandemia była powodem braku zainteresowania?
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 10, 2021
Podatek reprograficzny jest tym bardziej bulwersujący, że na artystów mają płacić wszyscy, którzy kupują nowy sprzęt. Niezależnie czy z jakiejkolwiek twórczości artystów korzystają czy też nie. A jeśli korzystają i płacą (kupno filmów, płyt, obrazów, abonamenty na platformach streamingowych – itd.), to mają zapłacić jeszcze raz.
Łepkowska 2021, koloryzowane. pic.twitter.com/tcQNK5jb5h
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 10, 2021
Pomoc artystom zdaniem PiS i Łepkowskiej ma być przymusowa. Stanowski w odpowiedzi naprędce zorganizował zrzutkę na chorego chłopca i nazwał ją opłatą „reprosiepomagającą”. W pół godziny udało się uzbierać 5 tysięcy złotych. Dobrowolnie, a nie pod podatkowym przymusem przy zakupie nowego sprzętu. I tak powinna wyglądać pomoc – dobrowolna.
Cyk i w pół godziny wpadło 5000 złotych z opłaty reprosiepomagającej na rzecz prawdziwego artysty. Zachęcam. Jak ktoś używa adblocka to niech w ten sposób zapłaci za moją pracę i jesteśmy kwita:)https://t.co/LpSNu0VRt6
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 10, 2021