
Nie mogę wykluczyć takiego scenariusza – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, zapytany o jesienny lockdown. Zaznaczył, że lockdown zostanie wprowadzony w „ostateczności”.
Müller pytany był w Radiu Plus, czy tej jesieni możemy spodziewać się kolejnego lockdownu, czy może powiedzieć, że to absolutnie wykluczone.
– Tego nie mogę powiedzieć. Wręcz przeciwnie, mogę powiedzieć, że zawsze takie ryzyko istnieje – odpowiedział rzecznik rządu.
Zwrócił uwagę, że faktycznie liczba zakażeń pod tym kątem nie jest optymistyczna, bo stale rośnie.
– Natomiast my wyciągamy wnioski także z zeszłych doświadczeń, z ostatnich miesięcy czy sprzed roku. Dlatego cała infrastruktura medyczna jest przygotowana do tego, żeby w razie czego tę zwiększoną liczbę zakażeń odpowiednio zabezpieczyć poprzez właściwą opiekę w szpitalach – powiedział Müller.
Lockdown regionalny?
Jego zdaniem, rząd lockdownu nie wyklucza. – Mogą być rozwiązania sektorowe, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich miesiącach. Dlatego apelujemy cały czas o szczepienie się, bo to jest jedyna bariera, która może przed tym zabezpieczyć – zaznaczył rzecznik rządu.
Pytany, o taki wstępny plan dotyczący wprowadzania obostrzeń powiatowo czy regionalnie, Müller odparł, że „faktycznie wariant jest taki, że w przypadku zwiększenia liczby zakażeń będziemy patrzeć regionalnie”.
– Bo liczba osób, czy zakażeń będzie różna w różnych regionach. I to wynika, nie tylko z dynamiki samych zachorowań, ale również z poziomu szczepień w regionach – podkreślił Müller.
– Ostatnią rzeczą, którą chcielibyśmy zrobić, to kolejny lockdown. W związku z tym budujemy tak system zdrowia – dodatkowe łóżka, czy szpitale tymczasowe, żeby lockdownu nie trzeba było wprowadzać – powiedział rzecznik rządu.
Lockdown. Jak było w 2020 roku?
Przypomnijmy, że rok temu na przełomie lata i jesieni również wprowadzono na początku regionalizację obostrzeń. Po kilku tygodniach wszystkie restrykcje, nakazy i zakazy rozszerzono na cały kraj, niezależnie od liczby zakażeń czy hospitalizacji.
Jesienią ub.r. zaprezentowano także tabelki zwane „progami etapów bezpieczeństwa”, na podstawie których miano decydować o obostrzeniach. A potem się do tego nie stosowano. Nawet, gdy średnia liczba zakażeń z ostatnich siedmiu dni wskazywała na strefę żółtą, i tak w Polsce panował lockdown nazywany narodową kwarantanną.
Podział na lepszych i gorszych funkcjonuje
Na pytanie, czy aktualne jest założenie, że osoby zaszczepione nie będą objęte ewentualnymi obostrzeniami, czy będzie podział na zaszczepionych i niezaszczepionych, Müller odpowiedział: – Właściwie on w tej chwili już jest. Tylko, że limity są na tyle wysokie, że to, de facto, w praktyce nie ma żadnego znaczenia.
Po czym dodał: – My o tym mówiliśmy wcześniej o takiej metodzie suwaka, czyli jeżeli obowiązuje jakiś limit na przykład wejść do kina, to osoby które są zaszczepione, do tego limitu się nie liczą. Więc w tym sensie one mają dodatkowe ułatwienia wynikające z tego, że są zaszczepione – mówił rzecznik rządu.
Niezaszczepieni mogą nie wejść do lokalu
Dopytywany, czy jeżeli dojdzie do lockdownu, to czy na przykład restauracje będą otwarte tylko dla zaszczepionych, Müller odparł: – Takiego wariantu nie przewidujemy.
– Natomiast w praktyce w niektórych miejscach może dojść do sytuacji, w której osoba, która nie jest zaszczepiona, krótko mówiąc nie wejdzie do danego lokalu, bo wyczerpie się limit osób, które są niezaszczepione i mogą wejść – podkreślił Müller.