
W poniedziałek Sąd Lekarski w Krakowie postanowił o zawieszeniu w prawie wykonywania zawodu dr. Zbigniewa Martyki na rok. Niepokornemu lekarzowi przedstawiono kuriozalne zarzuty. Nie milkną echa skandalicznej decyzji.
W poniedziałek w Krakowie odbyła się rozprawa dr. Martyki. Przed budynkiem Okręgowej Izby Lekarskiej przy ul. Krupniczej zgromadził się tłum protestujących.
Po ogłoszeniu wyroku do zgromadzonych wyszedł dr. Zbigniew Martyka. Tłum skandował „Precz z medyczną inkwizycją”.
– Proszę państwa, ponieważ sąd wyłączył jawność rozprawy i nie wolno mówić o przebiegu rozprawy, oddam głos mojej pani prawnik, która powie to, co można powiedzieć – przekazał niepokorny lekarz.
– Szanowni państwo, jawność została wyłączona. Możemy tylko powiedzieć, że zapadł wyrok negatywny dla pana doktora – zawieszenie w prawie wykonywania zawodu przez rok. Czekamy na uzasadnienie i będziemy się odwoływać – przekazała prawnik. Zgromadzeni zaś krzyczeli „hańba”, „sanhedryn” oraz „zdrajcy”.
Przypomnijmy, że Postępowanie przed Sądem Lekarskim zostało wszczęte w związku z donosem, jaki złożył na lekarza Michał Biedziuk. „Wg wniosku o ukaranie, przekazując Państwu w okresie między 8 września 2020 roku a 5 grudnia 2021 roku informacje na temat tzw. pandemii koronawirusa, publikowałem treści niezgodne z aktualną wiedzą medyczną” – przekazał na początku grudnia dr Martyka.
Wyrok Sądu Lekarskiego skomentował na Twitterze Janusz Korwin-Mikke. „Odbieranie ludziom prawa do zawodu za wygłaszane tezy (które się sprawdziły!) to już nie bandytyzm. To czysty bolszewizm w biały dzień!” – napisał.
„Komuna wróciła…” – skwitował.
Odbieranie ludziom prawa do zawodu za wygłaszane tezy (które się sprawdziły!) to już nie bandytyzm. To czysty bolszewizm w biały dzień!
Komuna wróciła…— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) December 20, 2022