Morawiecki i Gruza katują przedsiębiorców. I futrują bankierów. A właściciele firm nie wiedzą co zrobić z nowymi kontami

Mateusz Morawiecki fot. wykop.pl
Mateusz Morawiecki fot. wykop.pl
REKLAMA

Od 1 lipca polscy przedsiębiorcy mają dwa razy tyle kont co dotychczas. To efekt wprowadzenia tzw. split payment, czyli oddzielnego wpłacania sumy netto i sumy podatku. Pieniądze przelane na konto „podatkowe” może być wydane tylko na podatek. Chyba, że urząd skarbowy pozwoli, by wykorzystać je inaczej. By jednak to zrobić, trzeba wystąpić o zezwolenie i czekać na decyzję nawet 60 dni. W efekcie niektóre firmy już teraz mają zamrożoną płynność na poziomie 23 proc.

Split payment ma na razie być dobrowolny. Ale wiadomo, że firmy, które z niego nie skorzystają same wpiszą się się na listę podejrzanych. Jeśli zaś ktoś komuś wpłaci na konto VAT, to tym samym automatycznie włączy go w ten mechanizm.

REKLAMA

– To zupełny skandal i dosłownie znęcanie się nad przedsiębiorcami – napisał do portalu nczas.com jeden z polskich przedsiębiorców. – Nikt nie wie jak właściwie ma działać ten „split payment”. Przecież płatność VAT-u jest 25 każdego miesiąca. Czy to oznacza, że do tego czasu środki na tych kontach są całkowicie zamrożone? A co będzie jeśli zaplanowałem sobie, że VAT ureguluję sobie z wpływów zaplanowanych tuż przed 25, a teraz mam jakieś inne płatności na które mi nie starczy. Czy będę musiał pożyczać pieniądze do spółki? Przecież ta sytuacja w oczywisty sposób zaburzy przepływy i spowoduje dalsze zatory płatnicze. Czy państwo zwróci odsetki jeśli ktoś mi je naliczy za niewypłacenie należności w terminie, choć przecież mam pieniądze na koncie?

Czytaj też: Ukraińskie sady za pieniądze polskiego podatnika. Projekt współfinansuje „polski” MSZ

Pojawiają się także wątpliwości, kto zapłaci za zdublowane konta.

– Bank na pewno wykorzysta tę okazję do podwyższenia opłat. Bo przecież teraz kont jest dwa razy tyle – pisze inny z naszych korespondentów. – Jeśli podwyżka będzie dwukrotna, to znaczy, że państwo znów futruje banksterów na koszt podatnika – dodaje.

Wielkim niebezpieczeństwem są także możliwe błędy związane z dzieleniem kwoty na kwotę netto i podatek.

– Powstaje pytanie jak to korygować skoro konto będzie de facto zablokowane? – pyta właściciel jednej z polskich spółek. – A drobne pomyłki zdarzają się często. Czy taka korekta będzie związana z wyprawą do urzędu skarbowego i składaniem niekończących się wyjaśnień?

Tymczasem wiceminister finansów Paweł Gruza, który uchodzi wśród przedsiębiorców za dr Mengele polskiego systemu podatkowego, bo dokonuje eksperymentów na jego żywym ciele, twierdzi, że to wszystko dla… dobra przedsiębiorców.

– Możliwość stosowania podzielonej płatności dla zabezpieczenia rozliczenia podatkowego transakcji w sytuacjach, kiedy przedsiębiorcy nie czują się w pełni komfortowo, mają wątpliwości co do (…) rzetelności swoich kontrahentów to kolejny krok naszej reformy podatkowej. To jest instrument, który pozwala nie tylko zabezpieczyć dochody budżetu, ale także zabezpieczyć interesy przedsiębiorcy przed – mówiąc potocznie – wkręceniem go w karuzelę podatkową” – mówił Gruza na specjalnej konferencji prasowej przed wprowadzeniem „split payment”.

Na tej samej imprezie zastępca szefa Krajowej Administracji Skarbowej, wiceminister finansów Paweł Cybulski w ramach tradycycjnej w takich sytuacjach „mowy-trawy” powiedział, że resortowi finansów zależy, poza uszczelnieniem systemu, na bezpieczeństwie i transparentności transakcji, aby przedsiębiorcy mogli zdrowo konkurować, co jest ważne zarówno dla firm, jak i budżetu państwa.

Wyjaśnił, że celem kampanii „Bezpieczna Transakcja”, jest m.in. uspokojenie wszystkich tych, którzy w zmianach widzą jakieś zagrożenie dla swojej działalności gospodarczej. „Wydaje mi się, że za wcześnie jest na obawy. Będziemy bardzo dokładnie patrzyli, pilnowali co się dzieje – będziemy tymi pierwszymi, którzy będą widzieć ewentualne zagrożenia” – powiedział. Zapewnił, że w razie potrzeby będą podejmowane odpowiednie działania.
„System jest dopracowany, sprawdzony w oparciu o doświadczenia innych” – podkreślił.

Czytaj też: Rządowi grabieżcy chcą nowego podatku! Oczywiście wszystko dla naszego dobra

Według wiceministra MPP jest rozwiązaniem bardzo potrzebnym, które na pewno zrewolucjonizuje podatek VAT. „Ale bez rewolucji, bez takich radykalnych działań nie będziemy mieli żadnych dalszych efektów uszczelniających podatek VAT” – ocenił.

Wskazał, że w MPP podatek trafia na specjalne konta VAT, z którego można uregulować VAT wobec fiskusa, zapłacić VAT swojemu kontrahentowi, ale też (np. w przypadku nadwyżki, czy trudności z płynnością) wystąpić do naczelnika urzędu skarbowego o uwolnienie pieniędzy. Będzie miał on 60 dni na odpowiedź i przekazanie ich na zwykły rachunek firmy.

„Zwolnienie kwoty z konta może nastąpić wcześniej, o ile zachodzą przesłanki, które świadczą o tym, że nie ma żadnego ryzyka, niebezpieczeństwa co do niewłaściwej transakcji, czy sygnałów o tym, że może dojść do wyłudzenia VAT” – mówił Cybulski.

Czytaj też: Morawiecki znów sięga do naszych portfeli. Kierowcy zapłacą kolejny podatek. Dla zmyłki nazywa się „opłatą”

Odniósł się do obaw o to, że MPP zaburzy płynność finansową firm. Przyznał, że to temat „społecznie wrażliwy”. „Naczelnicy urzędów skarbowych, i ja też – mogę zaręczyć – będziemy działali sprawnie, będziemy otwarci co do składanych wniosków (o uwolnienie pieniędzy z kont VAT – PAP), będziemy ściśle obserwowali to, co się dzieje, jeśli chodzi o płynność finansową, zwłaszcza małych przedsiębiorców, mikrofirm (…), aby z jednej strony chronić budżet państwa, a z drugiej strony, aby nie doprowadzić do upadku małych firm” – zapewnił.

Pytany o wprowadzenie obligatoryjnego MPP w niektórych branżach, Gruza przypomniał, że zostały złożone w tej sprawie odpowiednie wnioski derogacyjne do Komisji Europejskiej. Wyraził nadzieję, że wkrótce MF dostanie pozwolenia z KE „i będziemy mogli realistycznie patrzeć na początek przyszłego roku, jak na ten czas, w którym będziemy wprowadzać ten mechanizm obligatoryjny”.

„Działamy możliwie najbardziej odpowiedzialnie. Wyobrażam sobie, że będziemy najpierw wprowadzać to w ograniczonym zakresie, dopiero później będziemy poszerzać zakres mechanizmu obligatoryjnego, ale te decyzje są przed nami” – powiedział.

Polska jest jednym z trzech krajów w UE, które zdecydowały się na wprowadzenie tego skandalicznego rozwiązania.

PAP/nczas

Czytaj też: Poznań walczy z grubasami. Za pieniądze podatników

REKLAMA