Korwin-Mikke: By znaleźć się na paraolimpiadzie nie wystarczy być niepełnosprawnym. Trzeba być kaleką!

REKLAMA

Jeszcze o paraolimpiadzie. Jak się okazało inwalidzi na wózkach są – w odróżnieniu od swoich obrońców – zupełnie sprawni na umysłach. Oto ostatni wpis z „Salonu24”:

„Jestem para-człowiekiem! Ponieważ jakoś tam mnie to dotyczy – poruszam się obecnie na wózku inwalidzkim, a większą część życia chodziłem o kulach – to postanowiłem zareagować. Pewne rzeczy trzeba jednak sobie powiedzieć! Wcale nie poczułem się urażony tym, co napisał JKM. Nie zgadzam się z nim, ale uważam, że coś w tym, co pisze, jest. To znaczy uważam to za dopuszczalny punkt widzenia. Nieprawdą jest, że jesteśmy »tacy sami«, jak chce się to ludziom wmawiać często. Wystarczy na nas, inwalidów popatrzeć, na mnie albo na pana posła Plurę – i od razu widać, że jesteśmy całkowicie inni. Więc robienie paraolimpiady MOŻE być uważane za coś dziwacznego i ludzie mają prawo uważać to za coś dziwacznego. I ludzie uważają to za coś dziwacznego. Oczywiście nikt się do tego nie przyzna jak JKM, bo poprawność polityczna na to nie pozwala, ale osób, które są REALNIE zainteresowane wynikami paraolimpiady jest BARDZO niewiele. Większość patrzy na to z lekko niezdrowym przejęciem, dziękując w duchu Bogu, że sami nie są kalekami. Taka jest prawda, a JKM w specyficzny, charakterystyczny dla siebie sposób to nam mówi. I żeby nie wiem, co chcieć nam wmówić, to widok kalekich ciał estetyczny NIE JEST. Oczywiście wyobrażam sobie, że mnóstwo osób może się oburzyć, ale ja wiem, jak wyglądam, i wiem, jak wygląda PRZYSTOJNY mężczyzna. W tym również z JKM się zgadzam. Nie wiedziałem, że istnieje system przeliczników punktowych – i tu też sądzę, że JKM ma rację. Natomiast uważam, że takie paraolimpiady i w ogóle sport osób niepełnosprawnych to naprawdę fajna sprawa. Sam się kiedyś, za młodych lat, tym zajmowałem trochę i myślę, że to pozwala przełamać mnóstwo barier psychicznych, których u inwalidów jest niestety wiele. Ale uważam również, że wcale nie musi to być wydarzenie na skalę całego świata i sądzę, że TVP doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak wielu telewidzów jest tym REALNIE zainteresowanych i ilu da się dodatkowo tym zainteresować. I uważam, że wcale nie musi to być w centrum zainteresowania mediów. Niepokojące jest natomiast to, co powiedział poseł Plura w swojej wypowiedzi – doszukiwanie się na siłę w tym, co napisał JKM, jakiegoś haczyka, dzięki któremu można by go pozwać, jest kolejnym dowodem na to, że ludzie, a co najgorsze też POSŁOWIE, tracą jakiekolwiek poczucie potrzeby wolności! Wolność słowa, panie pośle, nie ma granic. Adam Pietrasiewicz”

REKLAMA

Na co ktoś oświadczył, że są genialni niepełnosprawni – jak p.prof. Stefan Hawking – i „bywają najszybsi, choćby Oscar »Blade Runner« Pistorius”. Na tym samym blogu odpowiedział na to {GEMINI}:

„Akurat Oscar Pistorius (jak Pan pisze, najszybszy) przegrał na tej para-olimpiadzie bieg na 200 metrów, po czym szybko oskarżył przeciwnika, że ma protezy mniej »niepomagające« w uzyskiwaniu dobrych wyników niż on sam (taka czystość para-sportu). Sir Hawking intelektualnie jest superpełnosprawny, ale nie słyszałem, by miał pretensje, że TVP nie chce transmitować wyścigu na 200 metrów z jego udziałem (świeżo po naładowaniu akumulatorów w wózku). Proszę nie mieszać różnych obszarów działalności ludzkiej! (Czy ktoś wymagał od Tysona rozwiązywania równań różniczkowych?)”

Właśnie. Ta „para-olimpiada” naprawdę nie ma nic wspólnego ze sportem. To, że uprawiają tam doping – to normalne, to jest i w normalnym sporcie. Natomiast te przeliczniki, to oprzyrządowanie… W inkryminowanym tekście napisałem: „równie dobrze można by urządzać olimpiadę szachową dla debili”. Nie wiedziałem wtedy, że na tej londyńskiej para-olimpiadzie wyróżnia się różne kategorie kalectwa – a kategoria S-14 to właśnie debile! Zawsze myślałem, że debil do biegania nie potrzebuje żadnego wyodrębnienia! Natomiast na para-olimpiadzie w Sydney zdyskwalifikowano drużynę debilnych koszykarzy z Hiszpanii. Okazało się, że na 12 graczy 10 było całkowicie normalnych – udawali debili (co za problem źle przejść test?), bo też chcieli dostać medale!

I sprawa ostatnia: to nie są igrzyska „niepełnosprawnych”. Np. karzeł też jest przecież niepełnosprawny, a czy są tam zawody w siatkówkę dla liliputów – poniżej 120 cm, powiedzmy? Nie ma! By znaleźć się na tej para-olimpiadzie trzeba być, powiedzmy to wprost, kaleką!

Zobacz również:
Stanowski: Zgadzam się z JKM, że paraolimpiada jest jak zawody szachowe dla debili
Ziemkiewicz: Słowa Korwina oddają postawę miażdżącej większości. Publicyście zabrakło empatii
Sommer: Niech JKM nadal posługuje się własną intuicją
Hipokryzja dziennikarzy, polityków i pożytecznych idiotów wokół paraolimpiady

REKLAMA