Ludzie cieszą się, że są okradani! Mózgi przeorane socjalizmem. Braki podstawowej edukacji ekonomicznej u większości Polaków są wielkie

REKLAMA

Mózgi przeorane socjalizmem

Jedna z użytkowniczek Facebooka pisze, że nawet jak zmarnuje się dotacyjne pieniądze, to przy nich „ludzie znajdują zatrudnienie, płacą podatki, które zasilają budżet”. Nie pomyśli, że to są w większości pieniądze zabrane ciężko pracującym podatnikom.

REKLAMA

Tym tokiem myślenia można by całkiem zlikwidować bezrobocie, zatrudniając wszystkich bezrobotnych na urzędniczych stanowiskach. Będzie więcej urzędników, za których urzędy będą płaciły składki i podatki, to dopiero wzrosną dochody budżetu i jaki dobrobyt nas dosięgnie! Czy rzeczywiście? Przecież najpierw budżet będzie musiał sfinansować funkcjonowanie tych muzeów. Z przekładania pieniędzy z kieszeni do kieszeni na pewno ich nie przybędzie.

Ludzie nie mają pojęcia, czym jest wolność gospodarcza, czym jest wolny rynek, a czym interwencjonizm państwowy. Internauta, który stwierdził, że „ma raczej prawicowe, wolnorynkowe poglądy gospodarcze” (z litości nie podam jego nazwiska), napisał, „że podobnie jak szkoły i domy kultury, powinny też istnieć muzea wspierane z budżetu, bo to rozwija społeczeństwo”, dodając: „I taka jest inicjatywa powołania Muzeum Hutnictwa w Chorzowie – to jest troska o nasze, śląskie dziedzictwo kulturowe, materialne, to inicjatywa edukacyjna, rozwijająca świadomość, dlatego dobrze, że UE wspiera takie projekty”.

Jego zdaniem „to nie jest »okradanie podatników«, a realizowanie programów przydatnych społecznie. Państwo rozlicza, czy wszystko odbyło się zgodnie z regułami i jest społecznie przydatne w momencie rozpoczęcia danego programu fundowanego dotacją (…). Wydaje mi się, że istnienie muzeów nie ma nic wspólnego z interwencjonizmem. Muzea nie istnieją po to, żeby na nich ktoś zarabiał, więc jedyną możliwością zaistnienia jest sfinansowanie ich z budżetu” – widać, że mózgi niektórych są całkowicie przeorane socjalizmem.

Czyżby człowiek ten nie słyszał choćby o ostatnich malwersacjach dotyczących pozyskiwania dotacji unijnych? Bo jego zdaniem, wystarczy, że „każdy musi się rozliczyć z wydanych pieniędzy”.

Tymczasem w rzeczywistości dotacje to styk publicznych pieniędzy i prywatnych interesów, co zachęca do oszustw i korupcji. Na przykład – jak podało tvp.info – w połowie października br. CBŚP w Krakowie rozbiło zorganizowaną grupę przestępczą, której siedmiu członków jest podejrzanych o wyłudzenie funduszy unijnych na co najmniej 8,8 mln zł. Ich działania były prawdopodobnie tylko pozorowane – np. kupowali niepotrzebny sprzęt czy zlecali wykonanie zbędnego projektu.

Z kolei we wrześniu br. prokuratura w Białymstoku rozpoczęła śledztwo dotyczące działania zorganizowanej grupy przestępczej, która w latach 2013-2016 bezprawnie wyłudziła dotacje unijne w wysokości ponad 23 mln zł. Natomiast CBA kontroluje Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie, który otrzymał 162 mln zł dofinansowania z UE na budowę systemu zagospodarowania odpadów komunalnych.

Mentalność większości społeczeństwa, zniszczonego najpierw komunizmem sowieckim, a teraz dobijanego socjalizmem unijnym, jest przerażająca. To samo, co w skali całej Polski robi PiS swoim rozdawnictwem, w skali mikro można zaobserwować w 30-tysiecznej Czeladzi (woj. śląskie). Kiedy w poprzedniej kadencji samorządu burmistrzem była Teresa Kosmala, spłaciła znaczną część zadłużenia zaciągniętego przez Marka Mrozowskiego, poprzedniego burmistrza z PO, po czym w 2014 roku przegrała wybory.

Ludzie na nią nie zagłosowali, „bo w mieście nic się nie działo”. Wtedy burmistrzem został Zbigniew Szaleniec, aktualnie bezpartyjny, ale wcześniej członek Unii Pracy oraz senator z ramienia PO. Zadłużając miasto i wyprzedając majątek gminy oraz regularnie podnosząc podatki i opłaty lokalne, a także wykorzystując unijne dotacje, burmistrz Szaleniec funduje mieszkańcom huczne imprezy, np. inscenizacje historyczne, stawia coraz to nowsze pomniki czy fontanny i wydaje grube miliony na budowę i funkcjonowanie obiektów mających służyć celom kulturalnym (muzeum, galeria sztuki współczesnej, domy kultury, parki zabaw dla dzieci itd.).

Racjonalnie myślący człowiek byłby zniesmaczony i zbulwersowany, że jego ciężko zarobione pieniądze, zamiast na potrzebne remonty dróg, budowę kanalizacji, poprawę bardzo złej jakości wody i jeszcze gorszej jakości powietrza, marnowane są na tak naprawdę niepotrzebne błyskotki i igrzyska dla ludu.

Tymczasem zdecydowana większość mieszkańców Czeladzi jest… zachwycona swoim burmistrzem! Nie widzi związku pomiędzy marnotrawieniem pieniędzy na imprezy kulturalne a fatalnym stanem podstawowej infrastruktury. Nie rozumie, że pieniądze na te wszystkie wydatki skądś musiały się wziąć – i bynajmniej nie są to prywatne fundusze burmistrza.

CZYTAJ DALEJ CZEGO NIE ROZUMIEJĄ POLACY ->

REKLAMA