Zyzak o Wałęsie i „Solidarności”: To wciąż nieodkryta historia

REKLAMA

Dlaczego nie miał Pan szansy wypowiadać się dla dużych stacji radiowych czy telewizyjnych?

Zwyczajnie nie otrzymywałem zaproszeń. Proszę mnie źle nie zrozumieć; nadaktywność medialną uważam za straszne marnotrawstwo czasu, bo zmienia historyka w celebrytę i zasadza się na pracy odtwórczej, ale są sytuacje, w których panująca atmosfera pozwala na zdetonowanie pewnego dyskursu, sprowokowanie świadka historii do odpowiedzi, wywołanie go do tablicy itd. I to był taki moment. Mogliśmy posunąć badania – nie tylko nad Wałęsą – mniej lub bardziej do przodu. „Właściciele” tematu Wałęsy wychodzą z innych założeń.

REKLAMA

Jedni, przykładowo, otrzymują polityczne zlecenie bronienia go resztkami dostępnych jeszcze środków, zaś inni, którzy wspięli się po jego plecach do pewnej popularności, zasilają swój nowy status paliwem w postaci nieustających utarczek słownych, by nie powiedzieć: pyskówek z człowiekiem, który powinien być przedmiotem badawczym, a nie workiem treningowym. Proszę też pamiętać, że Wałęsę wolno dręczyć w pewnych ramach. Nie wolno go obalić, bo obali się szereg następnych mitów, które przy nim wyrosły. Zatem Wałęsa był zły, kiedy był „Bolkiem”, no i 10 lat później, kiedy był prezydentem. W międzyczasie był wybitnym przywódcą „Solidarności” i narodu.

I „gdyby się przyznał” i nie startował na prezydenta, względnie „nie odwołał rządu Olszewskiego”, pozostałby legendą. Nie zgadzam się z takim podejściem, de facto politycznym. Wałęsę powinniśmy mierzyć całego, a nie tylko do kolan i od szyi. I to nie jest moja, wielce odkrywcza, hipoteza badawcza. Takie jest poprawne metodologicznie zachowanie biografa. W międzyczasie, czyli w latach osiemdziesiątych, wydarzyły się w życiu Wałęsy, ale i w życiu tzw. strony społecznej, rzeczy najważniejsze, o znaczeniu kluczowym. Przykładowo: Wałęsa i jego otoczenie ponoszą największą odpowiedzialność nie za „Bolka” i decyzje prezydenta Wałęsy oraz jego kapciowego, ale za to, jak kierowali NSZZ „Solidarność” do stanu wojennego – ile zrobili, by agresję militarną opóźnić i uchronić związek – oraz za kierowanie „Solidarnością” w warunkach konspiracji. O tych sprawach właśnie traktują książki: „Lech Wałęsa. Idea i historia” oraz „Efekt domina”.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA