Tomaszewski: Indie. Jak rodzi się nowe mocarstwo

REKLAMA

Światowa strategia Indii

Celem tej strategii jest uzyskanie przez Indie statusu światowego mocarstwa. Dokonanie tego będzie możliwe przy spełnieniu jednocześnie trzech warunków. Pierwszy z nich to uzyskanie odpowiedniej siły ekonomicznej. Indie już są na tej drodze. Ich procentowy wzrost PKB nie jest niższy niż w Chinach, a nawet trochę wyższy. Dalsze perspektywy rozwoju są powszechnie uważane za dość dobre i przewiduje się, że za kilkanaście lat Indie staną się jedną z lokomotyw światowej gospodarki. Drugim warunkiem jest uzyskanie odpowiedniego potencjału militarnego, mogącego chronić pozycję kraju w międzynarodowych relacjach. Indie systematycznie rozbudowują swoje siły zbrojne, zwłaszcza marynarkę wojenną, która ma dominować na Oceanie Indyjskim, uważanym w Delhi za mare nostrum. Do 2020 roku Indie mają dysponować trzema lotniskowcami, co zapewni im przewagę nad flotą chińską. Trzecim warunkiem jest posiadanie odpowiedniej pozycji politycznej. Indie na razie nie posiadają takiej pozycji, ale realizują ten warunek w tzw. koncepcji Quad, czyli w nieformalnym antychińskim przymierzu czterech państw: USA, Japonii, Indii i Australii. Wszystkie te państwa czują się w większym lub mniejszym stopniu zagrożone wzrastającą potęgą Chin. Jednakże Indie mają też własną światową strategię, niekoniecznie zbieżną z interesami np. USA. Mówił o niej premier Modi w Davos.

REKLAMA

Słynne przemówienie Modiego

Politycy stają się wielcy nie tylko przez swoje „materialne” dokonania, ale też m.in. przez swój osobisty wpływ. Do niego można zaliczyć słynne przemówienia. Począwszy od słynnych mów Cycerona, politycy potrafili zmieniać świat. Taką mowę podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos wygłosił Narendra Modi. Być może to przemówienie w przyszłości zostanie uznane za przełomowe – za to, w którym Indie zgłosiły swoje światowe aspiracje.

W godzinnym przemówieniu premier Modi wymienił m.in. trzy najważniejsze zagrożenia dla świata: globalne zmiany klimatu, terroryzm oraz protekcjonizm. Modi z naciskiem zaznaczył, że Indie są zwolennikami ładu światowego w formie wielobiegunowości. Stanowisko Modiego jest we wszystkich tych punktach sprzeczne z amerykańską strategią zakładającą utrzymanie dominacji USA w świecie oraz z handlowym protekcjonizmem, którego znaczenie w USA dość szybko wzrasta. Jest ono sprzeczne również z polityką USA w kwestii ochrony klimatu (Trump zerwał porozumienie klimatyczne z Paryża). Można powiedzieć, że we wszystkich tych punktach pozycja Indii jest bliższa Chinom niż Ameryce. Nic dziwnego, że przemówienie Modiego zostało uznane za antyamerykańskie. Modi jednak nie miał zamiaru atakować i nie zaatakował werbalnie USA. On po prostu przedstawił indyjskie interesy w skali globalnej.

Indie mają zbieżne z USA interesy strategiczne w kwestii niedopuszczenia do nadmiernego wzmocnienia pozycji Chin, ale też mają swoje własne inne strategiczne interesy. Indie bardzo korzystają na globalizacji, która jest sprzeczna z polityką Tumpa „America First”. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Indiach już w 2015 roku przekroczyły swoją wielkością podobne inwestycje w Chinach i w USA, zatem Indie stały się największym w świecie odbiorcą zagranicznych inwestycji. Nic dziwnego, że Modiemu z polityką Trumpa, który chce, żeby amerykańskie koncerny inwestowały w USA, a nie za granicą, nie jest po drodze. Indie, jedno z najgorętszych państw świata, mające zwrotnikowy klimat, są żywotnie zainteresowane powstrzymaniem zmian klimatycznych, a szczególnie wzrostu temperatury. Indie uważają, że USA nie są zainteresowane powstrzymaniem globalnego ocieplenia i nie chcą podejmować wysiłków w tym względzie. Dla Hindusów ten problem jest niesłychanie ważny, ponieważ ich kraj jest znany z ekstremalnych uderzeń żywiołów i zmiany klimatyczne mają tam o wiele większy wpływ na życie ludzi niż w strefie klimatu umiarkowanego, w którym my żyjemy.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA